sobota, 27 września 2025

Teatr mój widzę dziecięcy...

Katarzyna Post. Aktorka, asystentka reżysera i pedagożka teatralna. 

Ukończyła Studio Aktorskie przy Teatrze Żydowskim w Warszawie (2003-2006). Zdała egzamin eksternistyczny dla aktorów dramatu w Związku Artystów Scen Polskich. Od roku 2004 gra na stałe w Teatrze Żydowskim. Debiutowała rolą Mirele w przedstawieniu Leny Szurmiej „Sen o Goldfadenie”. Grała w „Dybuku” i w spektaklu „Kafka tańczy”. 

Asystowała znanym reżyserom (Artur Hofman, Łukasz Kos, Lech Mackiewicz, Szymon, Jan i Lena Szurmiejowie, Gołda Tencer i Monika Strzępka).  Od roku 2010 aktorka Teatru Banasiów, objazdowego teatru dla dzieci. Aktorka (od 2018) Teatru Wariacja. Współzałożycielka teatralnej Grupy Zaplecze i Teatru (Od)Nowa. Twórczyni licznych autorskich spektakli i cyklów czytań. Chętnie śpiewa w różnych przedsięwzięciach muzycznych. 

Uczestniczy w realizacji projektów teatralnych i małych form - m.in. warszawskiego Festiwalu Warszawa Singera, w działaniach kulturalnych Towarzystwa Polska-Finlandia i warszawskiego osiedla Jazdów. Bierze udział w łódzkich Dniach Pamięci organizowanych przez Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce.

Prowadzi warsztaty i zajęcia aktorskie dla dzieci i młodzieży. Przykładem jest Teatr Pół Serio 966 w Białołęckim Ośrodku Kultury:


„Młodzieżowa grupa teatralna, która sięga po pełen wachlarz narzędzi pracy aktora i wciąga młodych artystów w magiczny świat sceny. Uczymy się świadomie korzystać ze słowa i głosu, uruchamiamy ciało, zdobywamy umiejętności komunikowania się i kreatywnej współpracy. Dowiadujemy się, co każdy z nas indywidualnie może wziąć ze sztuki dla siebie. Wspólnie stworzymy teatralny świat, który z dumą zaprezentujemy publiczności.”

Próbowała sił w Teatrze Telewizji („Okno na tamtą stronę”) i w telewizyjnych serialach (m. in. w „Oficerach”).

Piotr Basiel. Aktor. 

O jego drodze zawodowej wiem znacznie mniej. Aktor teatrów Baza, Wariacja i (Od)Nowa. Grał w „Matce” Stanisława Ignacego Witkiewicza i w „Ślubach panieńskich” Aleksandra Fredry. Pojawił się w filmach „Pianista” i „Człowiek z magicznym pudełkiem”. Zagrał w serialach „M jak miłość”, „Na Wspólnej” i „Ślepnąc od świateł”.

 Kasia i Piotr są przyjaciółmi. Od dawna. A dokładniej: od czasów szkolnych. Szkołę kończyli w SOS-ie, przeszło 20 lat temu. Byli w klasie prowadzonej przez Teresę Gnoińską i Grażynę Bochenek. 

Kasia i Piotr chętnie biorą udział w przedsięwzięciach adresowanych do dzieci. Przykładem jest wspólna praca w Teatrze Wariacja, gdzie:

„(…) klasyczną formę teatralną łączą z improwizacją nietuzinkowi, profesjonalni aktorzy. Lidia Sycz, Michał Głowacki, Piotr Basiel, Katarzyna Post to twórcy z otwartymi umysłami. Tworzą przedstawienia, w których widzowie oglądają znane historie w niebanalnej odsłonie. Wesołe teatralne pomysły  łączą z muzycznymi wariacjami. Radość tworzenia dzielą z widzami, których zapraszają na scenę do wspólnych, aktorskich działań. To teatr, w którym bawią się i uczą nie tylko dzieci.”

To ważne, żeby teatr dziecięcy był profesjonalny. To ważne, żeby był dynamiczny. To ważne, żeby był autentyczny. Młodzi widzowie nie potrzebują infantylnych propozycji. Potrzebują wiarygodnej, rzetelnej opowieści o świecie, oczywiście adekwatnej do ich wieku i percepcji. Potrzebują kontaktu z mądrymi i empatycznymi dorosłymi. Młodzi widzowie szukają odpowiedzi na istotne dla nich pytania. Mogą je znaleźć w uczciwym i pięknym spektaklu. O ile dorośli włożą w ten spektakl serce, tak jak robią to Kasia i Piotr.


Fotografie pochodzą z zasobów Internetu.










































niedziela, 31 sierpnia 2025

Dyrektor z kółkiem w uchu i godziny prawdy.

W ostatnich latach wciąż było o nim głośno. Rozstanie z mediami publicznymi (2019-2020); w tle polityka. Zarzuty o naruszanie (w przeszłości) autonomii cielesnej koleżanek z redakcji (2020, 2024); w tle moralność i obyczajowość. Ekscytacja orientacją seksualną jego syna (2018-2024); w tle ludzka ciekawość. Można by dojść do wniosku, że Michał Olszański jest skandalistą. A on jest po prostu wszystkim znaną twarzą z ekranu i głosem z głośnika, który wszyscy znają, a za to płaci się wysoką cenę. Nie odniosę się do wspomnianych przed chwilą wątków. Zajmowała się nimi cała Polska. Chciałbym napisać w tym tekście o drodze zawodowej Michała. Szukał na tej drodze zmian, ale dbał też o konsekwencję.

Pochodzi z Kielc. Smykałkę dziennikarską wyniósł z rodzinnego domu (oboje rodzice wykonywali ten zawód). Postawił jednak na resocjalizację i pracę z młodzieżą. W 1977 roku ukończył Instytut Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego. Razem z Katarzyną Miller pracował w klubach mieszkańców na warszawskich osiedlach Piaski i Ursynów. Zaangażował się w działania Solidarności. Potem upomniał się o niego SOS:

- (…) trafiłem do zespołu Jacka Jakubowskiego, znanego psychologa, szefa Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, który troszeczkę w opozycji do Marka Kotańskiego też zajmował się młodzieżą z uzależnieniami. Jakubowski wypracował swój własny styl pracy i miał bardzo duże sukcesy. Dziś ci z tych pierwszych ćpunów kompociarzy, którzy przeżyli, potwierdzają, że SOS był dla nich jedyną możliwą szansą odbicia się. (…) Trafiłem tam w ’82 roku i pracowałem jako wychowawca do ’85. A jak Jacek był już totalnie przemęczony i chciał zrezygnować, udało się mnie wrzucić na dyrektora. Mimo że miałem wcześniej polityczną wpadkę, bo mnie aresztowali w stanie wojennym.

W SOS-ie zapamiętano jego zaangażowanie, charyzmę i poczucie humoru. Zosia Ochab opowiadała, że Misiek (tak go tutaj nazywano) potrafił przyjść na dyżur i zakomunikować obecnym w Ośrodku: „Idziemy lepić bałwana”. No i zbuntowana młodzież podążała za Miśkiem lepić bałwana. Twórca SOS-u, Jacek Jakubowski dostrzegł w nim świetnego lidera. Z nadania Jacka rządził SOS-em przez siedem trudnych lat (1985-1992). Jakim był dyrektorem? Lucyna Bojarska wspominała swoją pierwszą wizytę na Grochowskiej:

- Mój przewodnik podszedł do grupy, która z uwagą przeglądała jakieś fanziny i oglądała bajeranckie koszulki: - Misiek, ktoś do ciebie. No dobra. Ale ten facet z kółkiem w uchu i w spranej koszulce jakiejś angielskiej kapeli na pewno nie wyglądał na dyrektora. Rany! Inny świat. Misiek spojrzał uważnie i odłożył zina: - Słucham?

Dyrektor z długimi włosami, kucykiem i kółkiem w uchu. Nie przypadkiem tytuł jego opracowania o Szkolnym Ośrodku Socjoterapii brzmiał: „Alternatywni dorośli alternatywnej młodzieży” (Warszawa 1988). Był uważny i serdeczny. Potrafił porozmawiać z każdym z pracowników i podopiecznych, zapytać o to, co go gryzie. Pamiętał te rozmowy. Dawał wsparcie. Był też świetnym showmanem. Prowadzone przez niego obrady forum do dziś kojarzą się z nieustającymi salwami śmiechu uczestników. Potrafił mówić rzeczy niepopularne. Nie podlizywał się społeczności. Nie miał z racji pełnionej funkcji żadnych przywilejów. Nie dysponował gabinetem. Krążył  po SOS-ie, ważne sprawy załatwiając „w biegu”. Starał się kontynuować dzieło Jacka. Ten styl pracy wyczerpał dość szybko jego siły. Jak sam opowiadał:  

- (…) po dziesięciu latach mocnej eksploatacji dobitnie poczułem, że muszę to skończyć. (…) Mieszkaliśmy z Magdą (żona Michała Olszańskiego - przyp. JS) na Ochocie, na drugim niż SOS końcu Trasy Łazienkowskiej. Przy Pomniku Lotnika, dodatkowo był to parter. Genialny punkt, każdemu było po drodze, toteż mieszkanie szybko się stało świetlicą. Od rana do wieczora przychodzili dawni bądź aktualni uczniowie. Aż zauważyliśmy, że zasłaniamy wieczorem okno, tak żeby nie widzieli, że Olszański jest i można wpaść na herbatę. Trzeba więc było z tym skończyć.

Przeniósł się do mediów. Był w końcu synem dziennikarzy. Postawił na dziennikarstwo sportowe: 

- „Wskoczyłem” do sportu na początku lat 90. (zakładam, że był to rok 1992 - przyp. JS). Zmieniłem zawód - przeszedłem z oświaty, z pracy z trudną młodzieżą do Radia Kolor, gdzie zaproponowano mi dziennikarstwo sportowe. To był dla mnie dziewiczy teren, ale miałem tradycje rodzinne, bo mój ojciec zajmował się sportem.

W 1995 podjął pracę w radiowej Trójce, dla której również , przez całe lata, prowadził audycje sportowe („Trzecia strona medalu”, „Potrójmy o sporcie”). Podczas mundialu w Niemczech w 2006 roku współpracował też z Polsatem. Nie ograniczył się do relacjonowania sportowych wyczynów. Włączył się w przedsięwzięcie o nazwie Olimpiady Specjalne Polska. Został jego ambasadorem. Do dziś propaguje idee tego ruchu. Działa na rzecz tworzenia pozytywnego wizerunku osób z niepełnosprawnością intelektualną i ich społecznej inkluzji realizowanej poprzez sport: 

- Dla mnie to fenomenalny pomysł. Po pierwsze, pozwala tym osobom wyjść z domu. Przecież w Polsce przez wiele lat było tak, że ich praktycznie się nie widziało. Tymczasem poprzez trening, poprzez sport, poprzez kluby, poznają oni swoje możliwości - tłumaczy.

Szkoli zawodników Olimpiad Specjalnych w zakresie  autoprezentacji oraz wypowiedzi publicznych. Jest ich rzecznikiem. Relacjonuje zawody międzynarodowe i krajowe, w tym Światowe Igrzyska Olimpiad Specjalnych (letnie i zimowe). Prowadzi  eventy organizowane przez Olimpiady Specjalne Polska. W roku 2015 za zaangażowanie dla tego ruchu otrzymał Złoty Krzyż Zasługi. Dostrzega nietypowość i wyjątkowość sportu osób z niepełnosprawnością intelektualną: 

- Jest coś fantastycznego w tej ich rywalizacji. Nie ma zawziętości, która towarzyszy skomercjalizowanemu sportowi, podporządkowanemu mediom, pieniądzom, biznesowi. Jest za to taka spontaniczność. Prawdziwość reakcji. Tam nikt niczego nie udaje. Z Olimpiad Specjalnych wynoszę ogromną świeżość. Jest w nich taki sport, którego już trudno szukać na wyczynowych arenach.

Sport to jednak nie wszystko. Michał jest mistrzem prezentacji telewizyjnego reportażu. Od ćwierć wieku, choć z przerwami, pozostaje twarzą „Magazynu Ekspresu Reporterów”. Ten  reporterski  program emitowany jest w Telewizji Polskiej od 1999 roku. Zapewnił swoim twórcom cztery Telekamery, w tym jedną złotą.  Był i jest nagradzany w różnych konkursach za poruszanie problemów społecznych i humanitarne do nich podejście. Cieszy się nieustającym zainteresowaniem widzów. Michał Olszański prowadził go naprzemiennie z Martą Kielczyk. Od 2018 roku dołączyła do nich Barbara Włodarczyk. W 2020 roku Michał został odsunięty od prowadzenia MER. Wrócił do niego w roku 2024. Redakcja programu współpracuje z najlepszymi reporterami regionalnych ośrodków TVP. Docierają oni wszędzie, gdzie dzieje się coś ważnego. Pokazują zwykłych ludzi, ich sukcesy i porażki, radości i smutki.

Dla porządku zaznaczmy również, że Michał Olszański przez wiele lat prowadził w telewizji publicznej poranny program „Pytanie na śniadanie”, pokazując się w nim m.in. z Maciejem Dowborem, Iwoną Kubicz, Anną Popek oraz Moniką Zamachowską (Richardson).

Warto poświęcić więcej uwagi jego działalności radiowej. W Programie 3 Polskiego Radia nadawano przez dłuższy czas (na ogół w piątek) „Godzinę prawdy”. W latach 2011-2020 odbył w ramach tej audycji przeszło pół setki rozmów. Odwołując się do redakcyjnego opisu: 

- (…) siłą „Godziny prawdy” są nie tylko znakomici rozmówcy i ich ciekawe, często dramatyczne historie, ale również osoba Michała. To Michał, jak mało który dziennikarz, potrafi słuchać, ma w sobie empatię oraz ciekawość, którą nazwałabym ciekawością dziecka. Jego bezpretensjonalny styl bycia i sposób prowadzenia rozmowy, otwierają najbardziej zamkniętych. Michał potrafi dotknąć sedna sprawy, nie dotykając rozmówcy.

 Nic dodać, nic ująć. Bohaterowie wywiadów to niejednokrotnie osoby z pierwszych stron gazet, np. Robert Biedroń, Marek Dyjak, Krystyna Janda, Władysław Kozakiewicz, Monika Kuszyńska, Jerzy Owsiak czy Szewach Weiss. Obok nich wzięli w nich udział ludzie mniej znani, ale nie mniej interesujący, np. (z kręgów sosowych) Jarosław Guła, Piotr Romanowski czy Mirosław Wieteska. Prowadzący program dopatruje się jego sukcesu w umiejętnościach, które nabył w SOS-ie:

- Myślę, że prawie dziesięć lat pracy z tymi młodymi ludźmi, gdzie myśmy nie trzymali dystansu nauczyciel - podopieczny, bardzo mnie ukształtowało i teraz procentuje w innej już przestrzeni. Myśmy tam pracowali na bardzo bliskich emocjach. Mieliśmy raz w tygodniu niesamowite spotkania i ja właśnie wtedy, myślę, nauczyłem się wysłuchiwania tego, co ktoś mówi. Było to niezwykle ważne, ponieważ ci młodzi pogubieńcy zawsze mieli poczucie, że nikt nie chce ich słuchać.”

W roku 2020 musiał odejść z Trójki. W 2021 r. podjął pracę w Radio 357. Stworzył tam audycję „W cztery oczy”, w bardzo podobnej formule. Jest mistrzem rozmowy. Pełen uwagi, taktu i szacunku dla swych rozmówców. Słucha ich opowieści, ale równocześnie konfrontuje ich z rzeczywistością. Prowadzi ich drogą szczerości. Zupełnie jak kiedyś w SOS-ie. I tak wygląda klamra, która łączy dwa ważne okresy życia Michała Olszańskiego w jedną, myślę, że spójną całość.



Fotografie pochodzą z zasobów Internetu.












piątek, 11 lipca 2025

Między oddziałem szpitalnym a torem rolkarskim.

Nie radziła sobie z własnym życiem. Trafiła na Rzymowskiego. Przeżywała ogromne trudności. Brakowało jej wiary w siebie. Parę razy była już „na wylocie” z SOS-u. Jak sama wspomina (dziś z uśmiechem na twarzy), maturę zdała dzięki naszej nieocenionej pielęgniarce Kasi Kordel, która, nie zważając na jej zapewnienia, że „nie da rady”, wepchnęła ją do pomieszczenia, w którym czekała komisja egzaminacyjna…

Zdała, a jakże. I na tym się nie skończyło. „Zrobiła” policealną szkołę higienistek stomatologicznych i przez dziesięć lat pracowała w tym zawodzie. W międzyczasie studiowała kosmetologię. Czegoś jej jednak brakowało. Postanowiła podjąć studia pielęgniarskie w Uczelni Medycznej imienia Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie. Studia te ukończyła z wyróżnieniem. W roku 2023 obroniła pracę licencjacką (temat: „Opieka nad dorosłym pacjentem z chorobą afektywną dwubiegunową w epizodzie manii”). Wczoraj obroniła pracę magisterską. Temat: „Wiedza pielęgniarek na temat właściwej i efektywnej metody komunikacji z pacjentem z zaburzeniami depresyjnymi”. Oba tematy, przyznacie, bardzo sosowe. To tak jakby Ania wróciła do swojego liceum, ale tym razem, żeby podzielić się wiedzą i doświadczeniem. I chodzi o wiedzę niezbędną kadrze, a i uczniom przydatną.

Nie boi się trudnych wyzwań. Jest teraz pielęgniarką psychiatryczną. Pracowała już z osobami z demencją, z żołnierzami z urazem stresu bojowego, z więźniami. Aktualnie: z dziećmi i młodzieżą w stanie kryzysu psychicznego. Wiele jeszcze przed nią. Ma świadomość znaczenia zawodu, który uprawia:

„Wyobraźmy sobie dzień takiej pielęgniarki. Zaczyna się od raportu, od przekazania informacji o nocy, o samopoczuciu pacjentów, o niepokojących sygnałach. Potem jest obchód, podawanie leków, rozmowy - czasem spokojne, terapeutyczne, a czasem pełne napięcia i nieufności. Trzeba umieć wyczuć nastroje, przewidzieć reakcje, interweniować, gdy sytuacja wymyka się spod kontroli. (…) Praca na oddziale psychiatrycznym to nieustanne balansowanie na cienkiej linie. Z jednej strony trzeba zachować profesjonalizm i dystans, z drugiej – okazać zrozumienie i ciepło. Trzeba być stanowczym, ale nie autorytarnym. Trzeba umieć słuchać nie tylko słów, ale i tego, co kryje się za nimi - bólu, samotności, bezradności.” (tę refleksję powtarza akurat za witryną internetową „Na dyżurze”)

Nie ukrywa, że wiele rzeczy ciągle sprawia jej trudność. Na swoim profilu fb dziękuje osobom, które ją wspierają i mobilizują.

Z zapałem jeździ na rolkach. Przejechała wiele kilometrów. Jest to dla niej forma odreagowania stresu i zmęczenia, a zarazem sposób na podtrzymanie  życia towarzyskiego. W ramach Warszawskiego Stowarzyszenia Rolkarskiego „Polskater” bierze udział w tzw. nighskatingach. Są to nocne, wielogodzinne  przejazdy rolkarzy przez chodniki i ścieżki rowerowe, a czasami przez ulice kolejnych miast. Ich celem jest popularyzacja tej sportowo-wyczynowej formy spędzania wolnego czasu. Rzecz w tym, żeby zainteresować nią media i zmienić nastawienie miejskich urzędników. Potrzebne są zmiany w przepisach i rozbudowa odpowiedniej infrastruktury. Patrząc na fotografie z nightskatingów można odnieść wrażenie, że w grę wchodzi również świetna zabawa. No fantastyczna jest ta Ania, naprawdę!

Zapytana o SOS, mówi: „SOS jest bliski mojemu sercu, myślę, że dzięki niemu zmieniło się moje życie.” A ja myślę, że SOS był tylko miejscem, w którym Ania Władzińska jakiś czas była. Swoje życie jednak zmieniła sama.  


Fotografie pochodzą z profilu fb Ani Władzińskiej.