piątek, 23 grudnia 2022

Ocalona z przewrotu. Opowieść wigilijna.

Dziesiątki tysięcy lat niewoli, tortur i zwierzobójstwa to zbyt dużo! Miarka się przebrała! W pewną wigilijną noc zwierzęta, wykorzystując chwilową możliwość posługiwania się ludzką mową, dokonały błyskawicznego przewrotu.

 Przejedzeni i odurzeni alkoholem ludzie nawet się nie spostrzegli. Rewolucyjna Rada Zwierząt Domowych i Hodowlanych obradowała w ekspresowym tempie nad nową konstytucją. Wielką chrapkę na przejęcie steru władzy miały świnie, ale nikt nie chciał popełnić błędów opisanych przez Orwella. Misję utworzenia koalicyjnego rządu powierzono psom i kotom.

Pojmanych ludzi podzielono na trzy kategorie: mordujących zwierzęta zbrodniarzy, bezmyślnych konsumentów zwierzęcego mięsa oraz przyjaciół zwierząt. Osobników z pierwszej grupy zamierzano sukcesywnie eksportować na tereny zamieszkałe przez drapieżniki, tak aby uzyskać rezerwę budżetową. Masy ludzkie z grupy drugiej planowano wykorzystać w charakterze naturalnego nawozu, co umożliwiłoby podniesienie wskaźników produkcji rolnej. Nieliczni (tak zakładano) przedstawiciele trzeciej kategorii,  mieli trafić jako siła robocza do zakładów produkcji karmy zwierzęcej.

Ekipa przeszkolonych archiwistów wertowała właśnie przejęte podczas przewrotu dokumenty. Jeden z opisanych w nich przypadków wydawał się obiecujący. - Czekajcie, czekajcie  - powtarzała śliniąc palec wskazujący pełniąca rolę starszego archiwisty mysz - posłuchajcie jaką ciekawą postać znalazłam w „Alfabecie SOS-u!” - SOS? Czy nie jest to przypadkiem miejsce, w którym 90% uczniów to weganie i wegetarianie, którzy podczas obozu maturalnego nad Jeziorem Zdworskim w 1996 roku wszczęli bunt przeciw zupie „na kościach”? Może ocalimy ich wszystkich? - Tak, to rzeczywiście jest to samo miejsce, tylko, że dziś uczniowie SOS-u w pełnej zgodzie z kadrą pałaszują w szkolnej stołówce kurczaki i kotlety schabowe. - O żesz ty w wymię krowie! Wpiszemy ich do grupy pierwszej! A ty tymczasem opowiedz nam o tym ciekawym przypadku. - No więc słuchajcie: 

Nauczycielka biologii, a swego czasu również anglistka. Jedna z najbarwniejszych postaci w historii SOS-u. Dynamiczna. Pełna energii. Zawsze gotowa do brawurowych opowieści („Nie zgadniecie, co mi się wczoraj wydarzyło”).  Zanim przyszła do nas (jeszcze w czasach grocholitu) miała masę ciekawych zajęć. Brała udział w tworzeniu filmów animowanych. Pisała. Opiekowała się zwierzętami w warszawskim zoo. Jak większość nauczycieli wcześniejszego SOS-u, trafiła do szkoły przypadkiem. Nie cierpiała szkolnej rutyny. Potrafiła jednak zachwycić uczniów opowieściami o zwierzętach. Uczniowie wiedzieli również, że można przynieść do niej wronę z przetrąconym skrzydłem albo oślepionego kota, a Anita zorganizuje pomoc i opiekę. Najczęściej kosztem swojego spokoju i swoich finansów. Przygarnięte przez nią kawki sterroryzowały swego czasu radę pedagogiczną. Spacerowała często po terenie Ośrodka z dwiema adoptowanymi sukami: Marą i Liz (jeszcze wcześniej była Brenda). Została właścicielką rozgałęzionej rodziny myszoskoczków. A zaczęło się tak niewinnie: od dwóch samców. Jeden z nich okazał się jednak samicą. Ale trafiło na Anitę. Poradziła sobie.”

Gdy mysz skończyła czytać, zapadło długie milczenie. - No tak - odezwał się wreszcie ktoś nieśmiało. - Gdyby wszyscy tak z nami postępowali, żaden przewrót nie byłby potrzebny, bo od dawna panowałaby zwierzo-ludzka demokracja! - No dobrze, ale co zrobimy z Anitą? Czy ona również będzie musiała ciężko pracować przy produkcji karmy? - zabrzmiał inny głos. - Nie, Anitę wyślemy do pracy w szkole. Przez 30 lat będzie opowiadać małym zwierzakom o anatomii i zachowaniach ludzi. Przecież zna się na tym świetnie. A potem będzie mogła przejść na zasłużoną emeryturę - oświadczyła stanowczo mysz.

Jak mysz powiedziała, tak reszta zwierząt zrobiła.


                                                                                                    Fotografie pochodzą z różnych zasobów Internetu.








sobota, 17 grudnia 2022

MPL - kilka dni, 371 listów.



Piątek, 25 listopada

Mini-festiwal praw człowieka w SOS-ie. Doświadczona ekipa rekonstrukcyjna wkracza właśnie do akcji! (od lewej: Leo, Amelka, Zosia, Patryk).

Z policją na ogół nam nie po drodze!


Bywa, że za walkę o kawałek wolnej przestrzeni publicznej płacimy wysoka cenę.

--------------------------------------------

Poniedziałek, 28 listopada


Czas zapoznać wszystkich z historiami naszych bohaterów. Mają kłopoty z prawem, bo nie chcieli siedzieć cicho.


Mobilne stanowisko pisania listów: stan gotowości bojowej.

Ono naprawdę jest mobilne! A nikt nie chciał uwierzyć. Obsługa - pełna profeska!

Zosie i Julka wspierane przez Violę skutecznie przykuwają uwagę.


No i Maraton ruszył. Piszą dwie osoby, w tym gość

 specjalny - Hubert.


Trzy głowy, rąk sześcioro.


------------------------------------
Środa, 30 listopada

To nie jest klasówka z geografii. Po prostu przy

 Agacie wszyscy się mobilizują.


Ola wie, że najważniejsze jest odpowiednie zaopatrzenie.

Amelka jest zorientowana, w jak wielu krajach

 przestrzeganie praw człowieka leży.


------------------------------------------------

Poniedziałek, 5 grudnia


Przestrzeganie praw człowieka leży chociażby w Rosji…


---------------------------------------------------

Środa, 7 grudnia


Alternatywny urząd pocztowy Różana 22/24. Poczmistrzowie Echo i Amelka. Listy są już posortowane, spakowane w zaadresowane  i oklejone znaczkami koperty.

Ludzie piszą, poczta listy nosi. A listów jest 371.












niedziela, 11 grudnia 2022

Książeczka wojskowa, atom i domy z gliny.

Kiedy myślałem nad tytułem tego bloga, o Jarosławie „Jaremie” Dubielu miałem jedynie mgliste pojęcie. „Coś słyszałem” o jego działaniach opozycyjnych w czasach PRL-u. Dzięki Gosi Brendel wiedziałem, że pracował w SOS-ie. Stopniowo docierało do mnie, że mam do czynienia z postacią, która sens formuły „zmieniają świat” przekracza, a nawet go rozsadza. Bo nie chodzi tu o sukces w jednej dziedzinie. Życie Jaremy to nieustający wysiłek poprawiania świata in toto.  

Upowszechniony przez Andrzeja Stasiuka wizerunek Jaremy jako najbardziej wyluzowanego spośród wychowawców SOS-u w latach 80. pozostaje w pewnej sprzeczności z jego radykalnym aktywizmem. Podobno pozwalał podopiecznym na wszystko, pod warunkiem, że nie krzywdzili innych. Stasiuk skądinąd twierdzi, że bez zachęty Dubiela nigdy nie zostałby pisarzem. To on namówił go do zapisania więziennych doświadczeń. Tak powstały „Mury Hebronu”.

Wielość jego aktywności sprawia, że co i rusz w nich się gubię. Ślady działalności Jaremy w sferze publicznej sięgają lat 70. ubiegłego wieku. Studiował w Instytucie Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego. Remontował mieszkania. Ratował dzieci z warszawskiej Pragi. Współpracował ze Studenckimi Komitetami Solidarności. Działał na  rzecz Komitetu Obrony Robotników. Udzielał się jako drukarz w Niezależnej Oficynie Wydawniczej NOWA. W marcu 1985 roku wziął udział w słynnej głodówce w Podkowie Leśnej, w intencji uwolnienia Marka Adamkiewicza, skazanego na 2,5 roku więzienia za odmowę złożenia przysięgi wojskowej. Był w grupie założycieli Ruchu „Wolność i Pokój”, stanowiącego wyrazistą alternatywę dla organizacji młodzieżowych oficjalnego nurtu. 



Członkowie Ruchu organizowali różnego rodzaju akcje protestacyjne, których celem było rozszerzenie swobód obywatelskich, ochrona praw mniejszości czy też zniesienie kary śmierci. W ramach nieposłuszeństwa obywatelskiego odsyłali książeczki wojskowe, żądając wprowadzenia zastępczej służby wojskowej, zmiany tekstu przysięgi składanej przez żołnierzy oraz zwolnienia osób więzionych z powodu odmowy służby w wojsku. Występowali również w obronie środowiska naturalnego, protestując m.in. przeciwko budowie elektrowni atomowej w Żarnowcu i zapory wodnej w Czorsztynie. Podnosili kwestię wycofania z Polski wojsk sowieckich i rozwiązania Układu Warszawskiego. Za swoją działalność byli represjonowani przez władze PRL i wielokrotnie skazywani na kary więzienia.” - czytamy w tekście zamieszczonym na portalu Dzieje.pl. I dalej: - „Podkreślając wyjątkową aktywność Ruchu, amerykański historyk Padraic Kenney zwracał uwagę na „imponującą liczbę organizowanych przezeń demonstracji, strajków okupacyjnych, „rusztingów” (rozwijanie transparentów na rusztowaniach remontowanych budynków), marszów, głodówek, akcji ulotkowych, seminariów, happeningów oraz konferencji. Wszystko to (…) było dziełem nie więcej niż około setki najaktywniejszych działaczy. (...) Tak jak WiP wpłynął na młodsze pokolenie Polaków, tak też jego wpływ rozprzestrzeniał się za granicę, na pozostały obszar Europy Środkowej.”

Spora grupa działaczy WIP-u (mi in. Jacek Czaputowicz, Bogdan Klich, Konstanty Miodowicz, Piotr Niemczyk, Jan Maria Rokita) znalazła potem swoje miejsce w strukturach rodzącej się III Rzeczpospolitej. On - zupełnie jak w piosence Breakoutów  - poszedł inną drogą. Został ekoaktywistą. Już w latach 1985-1990 poświęcił wiele czasu i energii organizacji protestów przeciw budowie elektrowni jądrowej w Żarnowcu. Od roku 1992 do 1999 pracował w Biurze Obsługi Ruchu Ekologicznego: jego „dzieckiem” z tego czasu jest akcja „Drzewko za makulaturę”. Prowadził też biuro interwencyjne „Zielony Telefon” i Sekcję Antyspalarniową. W latach 1991-2002 brał udział w organizacji Dnia Ziemi. Od 2008 roku działa aktywnie w Inicjatywie Antynuklearnej IAN. Celem tego ruchu jest (cytuję za deklaracją programową) „odkłamanie oficjalnej propagandy, przedstawiającej budowę elektrowni atomowych jako bezpieczną, przyjazną dla środowiska, optymalną drogę rozwiązania problemów energetycznych, a także zwrócenie uwagi szerokich kręgów społecznych na przemilczane przez czynniki decyzyjne zagrożenia i doprowadzenie do otwartej debaty publicznej na ten kontrowersyjny temat, w dalszej perspektywie porzucenie, za przykładem innych demokratycznych krajów, tej wysoce ryzykownej i etycznie wątpliwej technologii.”

 Analiza profilu fb Jarosława Dubiela prowadzi do wniosku, że udziela się on w strukturach warszawskiego ruchu obrony lokatorów. Często i chętnie wypowiadał się i wypowiada na tematy publiczne. Zdążył też być redaktorem programu telewizyjnego „Alternatiwi”, współpracownikiem „Rzeczpospolitej”, „Zielonych Brygad”, Programu I Polskiego Radia i Radia Józef.

To jeszcze nie wszystko. Od dwóch dekad jest przedstawicielem Fundacji Earth Hands and Houses. Promuje w Polsce budownictwo z gliny, słomy i piasku. Prowadzi płatne warsztaty i bezpłatne konsultacje dla początkujących w tej dziedzinie. Przez wiele lat współpracował z architektką Pauliną Wojciechowską, która niezbędne kwalifikacje zdobywała m.in. w Stanach Zjednoczonych. Podobno w Niemczech i w Wielkiej Brytanii  prefabrykaty ze słomy zamawia się w budowlanych marketach. Ze słomy korzystają nawet deweloperzy, a naturalne budownictwo jest naturalnym biznesem. Postawienie dwóch glinianych domów  (nad Czarną Hańczą i pod Płońskiem) trwało  siedem lat. Współczesny człowiek przyzwyczajony do natychmiastowego efektu otrzymuje w ten sposób lekcję cierpliwości i pokory. Budując z gliny i słomy musi podporządkować się kaprysom pogody.


Jarosław „Jarema” Dubiel nie zapomina o swej politycznej i społecznikowskiej przeszłości (został zresztą za nią odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski). Kultywuje pamięć o Ruchu „Wolność i Pokój”. Pełni funkcję prezesa Fundacji WiP. W swoim prawie już siedemdziesięcioletnim życiu zdążył solidnie popracować i dla swej małej, i dla dużej ojczyzny. Realizował też misje o wymiarze globalnym. Czy dałoby się zdziałać więcej?  


Fotografie pochodzą z różnych zasobów Internetu.