Literatura
to opowieść, która nigdy się nie kończy. Dawniej nieliczni literaci tworzyli ją
dla nielicznych czytelników. W czasach kultury masowej dostęp do niej stał się
powszechny, a pisanie nabrało cech produkcji przemysłowej. Powstał prawdziwy
ocean słów. Orientacja w tym oceanie wymaga głębokiej wiedzy i całego wachlarza
umiejętności nawigacyjnych. Navigare necesse est: nawigator potrzebny od zaraz!
Takim
wytrawnym nawigatorem jest Mirosław Wieteska. Nauczycielem języka polskiego
(albo lepiej: nauczycielem literatury) chciał zostać od zawsze. Kiedy znalazł
czas na przeczytanie wszystkich ważnych książek (również tych teoretycznych),
nie mam pojęcia… Czy jeszcze w młodości? Sporo chyba się wtedy włóczył po
mieście, uganiał się też za piłką. Może w VI LO im. Tadeusza Rejtana? Sam jednak
twierdzi, że w tej szkole bardziej po drodze było
mu z matematyką. Wybór studiów uniwersyteckich (polonistyka) nie mógł już być dziełem
przypadku. Może wtedy znalazł czas na te wszystkie lektury? Kiedy czytał, nie
wiem. Wiem za to, że zapytany o dowolną książkę, wyczerpująco Wam o niej
opowie. Szkoły szkołami, lektury
lekturami. Mamy tu również do czynienia z ponadprzeciętną wrażliwością. Wieteska
potrafi tropić piękno poezji w tekstach rockowych czy punkowych kapel,
odnalazł je u Grzegorza Ciechowskiego i Kazika Staszewskiego. Ku zaskoczeniu
uczniów docenił też swego czasu poetycki talent Magika z Paktofoniki.
Jest
zwierzęciem teatralnym, zapewne od zawsze. W tle wszystkich jego nauczycielskich poczynań pozostawały nieustająco dokonania artystyczne Jerzego Grotowskiego
(fascynowali się nim również inni twórcy SOS-u) i Tadeusza Kantora. W
Siedemnastce nazwy „Wierszalin” i „Gardzienice” wybrzmiewały przez lata jak
nazwy sanktuariów. Wielokrotnie rzucał wszystko, żeby pojechać z uczniami na
spektakl do Krakowa. Widział zawsze ogromną wartość w
realizowaniu „szkolnymi siłami” (uczniów, ale i nauczycieli) różnych, często ambitnych przedsięwzięć scenicznych.
Gdybyście
zapytali o Mirka absolwentów SOS-u, SLO nr 25 czy Siedemnastki (w grę wchodzi
okres ostatnich czterdziestu lat), powiedzą Wam, że w ich uczniowskim
życiu to właśnie on pojawił się jako
nauczyciel od początku kompletny i świetnie przygotowany do swojej roli.
Słuchacze „Radioczułego” (audycja Radia PiN, w której recenzował
przez lata książki) też Wam to potwierdzą. Jest znany, jest lubiany (ba,
uwielbiany!), jest popularny. Nie podejmę się próby wyjaśnienia tego fenomenu. Mam
jednak w pamięci kilka charakterystycznych sytuacji. SOS, Grochowska, rok 1992.
Słucham opowieści Kamy, która „jara się” swoim (byłym już) polonistą: „mówiąc o
tekstach romantyków umiał, modulując głos i rysując coś nieustająco na tablicy,
wprowadzić nas w ich niesamowity klimat”. Siedemnastka, Nowowiejska, 1993.
Drzwi do klasy, w której trwa lekcja polskiego są (jak zawsze) otwarte. Mirek
mówi głośno, prawie krzyczy. Jest w nieustającej interakcji z uczniami. Raz po
raz wybuchają salwy śmiechu. Idący korytarzem zatrzymują się, żeby choć przez
chwilę posłuchać... Siedemnastka, Nowowiejska, również 1993. Podczas zebrania
dla rodziców zaczepiają mnie dwie mamy: „ - Przepraszamy bardzo, gdzie
znajdziemy pana Wieteskę? Chciałybyśmy na niego popatrzeć. - Chyba chciałyby
Panie z nim porozmawiać? - Nie, tylko popatrzeć”.
Michał Januszaniec wspomina:
„Lata 90. Już chyba nigdy później nie cieszyłem z literatury, jak na zajęciach w Siedemnastce. Mirek Wieteska i Cezary Geron - absolutni mistrzowie do końca życia! Też 90. Poznaję w Czarnym Andrzeja Stasiuka, z którym zgadujemy się, że uczył nas ten sam polonista!”
Wieteska - polonista Stasiuka!
Wrodzony
wdzięk i urok osobisty otwierają przed nim drzwi i serca. Często się uśmiecha. Dużo
się śmieje. Jest taktowny, reaguje z wyczuciem. Do ludzi odnosi się z
szacunkiem i sam budzi szacunek. Otwarty i gotowy do dialogu. Potrafi połączyć
tolerancję z mocnymi przekonaniami. Na przejawy głupoty i złej woli reaguje z oburzeniem.
Jest
typem charyzmatycznego lidera. Bierze na siebie odpowiedzialność. Nie przerywa projektu, gdy pojawią się trudności. Wierzy ludziom i w ludzi. Z tego powodu wielu zapamiętało go jako świetnego wychowawcę. Jak sam mówi, do ludzi ma ogromne szczęście. Otacza go zwykle grono
interesujących i zaangażowanych współpracowników. Nie dziwi w tej sytuacji, że
„jego” Siedemnastka (od przeszło dwóch dekad jest tu dyrektorem) stała się
miejscem twórczym i wyrazistym:
„Profesjonalna kadra nauczycielska (…) wypracowała optymalne sposoby działania, łączące przyjazną atmosferę z wysokim poziomem nauczania. Ważna była też zawsze troska o wychowanie. W tym przypadku za wartości przewodnie uznano tolerancję i dialog. Powiodły się próby stworzenia przestrzeni przyjaznej dla uczniów o odmiennych wrażliwościach i różnych orientacjach światopoglądowych. Rozwój uczniów jest możliwy dzięki zastosowaniu metody tutoringu (indywidualne, cotygodniowe spotkania ucznia z jego tutorem). Dzięki tej metodzie uczniowie skupiają się na swoich mocnych stronach, odkrywają własne talenty. Mogą rozwijać pożądane kompetencje, a w przyszłości żyć zgodnie z wyznaczonymi celami i przekuwać marzenia w rzeczywistość.”
Całe szczęście, pozostaje człowiekiem: mówi o swych upodobaniach, nie ukrywa słabości. Skutecznie rozmontowuje wszystkie wystawione mu przez innych kapliczki. Temperament, ale i zamiłowania ma iście iberyjskie. Idą tu w parze (a raczej w triadzie) czułość dla wina, miłość do muzyki Fado i gorący doping dla piłkarzy Realu Madryt.
Jego naturalnym środowiskiem są teksty, również filozoficzne. Zapytany przez Michała Olszańskiego o szczególnie ważnych pisarzy, mówił, zastrzegając, że lista powinna być dużo dłuższa, o Dostojewskim, Mannie, Gombrowiczu i Oldze Tokarczuk. Kilka lat temu sygnalizował, że z przyjemnością czyta Thomasa Bernharda. Gdyby spotkał się z nimi na Parnasie, działoby się, z całą pewnością wiele by się działo!
Uczniowie
i wychowankowie Mirka Wieteski! Poszukajcie kajetów do języka polskiego,
odkurzcie je i jeszcze raz przeczytajcie. Non scholae, sed vitae discimus!
Fotografie pochodzą z profilu fb Siedemnastki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz