czwartek, 27 lipca 2023

Krysia Kamizielak. In memoriam.

Życiorys Krysi Kamizielak w żaden sposób nie chce mi się złożyć w jedną całość. Nic w tym dziwnego: widzieliśmy się ostatni raz szesnaście lat temu, a Krysia nie dbała o publiczne dokumentowanie kolejnych etapów swojego życia. W tej sytuacji pozostają tylko skrawki. 

Pojawiła się w SOS-ie nagle, z „interwencji” niedoszłego absolwenta. Musiał to być rok szkolny 2004/2005. Została do matury (2007).  Aktywna, wszędobylska, z „nerwem”. Zdjęcie z  papierosem (nie wiem kiedy powstało) zdaje się pokazywać najpełniej jej sposób bycia i charakter. 

Ambitna i głodna wiedzy. Wymagająca od siebie i innych, a jednak w świetnym kontakcie z rówieśnikami i nauczycielami. Interesowała się literaturą i historią. Ciągnęło ją do wielu książek. Chciała poznać każdą teorię. Nie mogła doczekać się, kiedy rozpocznie studia…

Zdała maturę, poszła w świat. Studiowała. Od czasu do czasu przychodziły wieści. Nie od niej, tylko o niej. Niezbyt optymistyczne. Łatwiej było nie dawać im wiary. 19 lipca przyszła wiadomość tragiczna.

Z Internetu wiem, że prowadziła (współprowadziła) „kotopomocną” firmę Inżynier Kot. Ostatnio pracowała w Volvo Cars i mieszkała w Gandawie. Jeszcze 13 lipca udostępniła na swoim profilu rysunek Marka Raczkowskiego.

Najwyraźniejszy krysiny ślad w sieci łączy się z nazwą: Zespół Odstawienia Sztuki. Była to inicjatywa częstochowskiego Stowarzyszenia Pomocy Potrzebującym „Podaj dalej”. Animatorka teatralna Diana Karamon i terapeutka Kamila Sieraczkiewicz stworzyły dla podopiecznych stowarzyszenia krótki projekt, który rozwinął się w kilkuletnią działalność. Projekt miał (ma) charakter terapeutyczno-teatralny. Polegał na tworzeniu spektakli, które przygotowywali wspólnie pacjenci Kamili. Dzięki temu mieli szansę opowiedzieć własne historie, a także zredukować napięcia i negatywne emocje. Mogli przyjąć i uwewnętrznić teatralną pasję. Stanowiło to wzmocnienie terapii odwykowej („teatr, który leczy”). Interaktywny charakter spektakli przynosił też korzyści dla publiczności (możliwość ingerencji w przebieg wydarzeń na scenie), inspirując ją do dokonania zmian w swoim życiu. Krysia dołączyła do Zespołu Odstawienia Sztuki w trakcie drugiej edycji (praca nad spektaklem „Żywot człowieka poczciwego”). Uczestniczyła też w kolejnych przedsięwzięciach.



 Podczas programu Polskiego Radia poświęconego ZOS (10 sierpnia 2017 roku), mówiła o swoim w nim udziale: „To jedyna rzecz, która jest moja, która jest dla mnie”. I dalej: „To jest na poziomie, co robimy”. „Miałam opory przed zbliżeniem się do innych ludzi”, jednak: „wyszłam szczęśliwa”. Kto wie, może mamy tu świadectwo najlepszych chwil w jej trzydziestokilkuletnim życiu?




 Fotografie pochodzą z profilu fb Krysi Kamizielak, z fanpage'a Zespół Odstawienia Sztuki i innych zasobów Internetu.














piątek, 21 lipca 2023

Uliczne śmietniki, piłkarskie triki, świetne wyniki

Homeless World Cup to przedsięwzięcie nie tylko sportowe, ale również (a może przede wszystkim) społeczne. Celem tej imprezy jest wzrost wiedzy o bezdomności i uwrażliwienie światowego społeczeństwa na problemy z nią związane. Rozegrano już dwanaście edycji HWC. Trzynasta odbyła się między 8 a 15 lipca tego roku w kalifornijskim Sacramento. Jak zwykle - z walecznym udziałem Polaków.


Nie każdy uczestnik tego turnieju znajduje się aktualnie w kryzysie bezdomności. Wielu z nich ma ten etap za sobą, podobnie jak etap intensywnej terapii odwykowej. Sport jest w tym przypadku formą rewalidacji i drogą powrotu do społeczeństwa. Jest to droga długa i piekielnie trudna. Wymaga podejmowania codziennego, mozolnego wysiłku: życie jako trening. Niezwykle ważnym motywem jest budowa więzi grupowej. Tak mówi o tym Maciej Gudra, jeden z trenerów drużyny narodowej bezdomnych, na co dzień kierujący wrocławską noclegownią świętego Alberta Chmielowskiego: „wyzwaniem jest stworzenie grupy. To zlepek indywidualistów. Każdy uzależniony, każdy, kto mieszka na ulicy, walczy o swoje. Nie walczy dla grupy, walczy dla siebie, do tego jest zmuszony każdego dnia. A ty musisz z nich stworzyć grupę. Niemniej, gdy ci się uda… cholernie trudno ją rozerwać. Pójdą za sobą w ogień. Nie są przyzwyczajeni do funkcjonowania w grupie, często nie mają w życiu na kim się wesprzeć, więc tym bardziej to szanują i nie chcą tego stracić.”


Z bezdomności wyszedł (wychodzi) również nasz absolwent, Tomek Procyk. Nie chcę ściemniać. Nie wiem, co dokładnie przydarzyło się Tomkowi. Może kiedyś sam o tym opowie. Przed laty (2009-2012) wykonał w SOS-ie kawał dobrej roboty. Uczył się, aktywnie uczestniczył w wycieczkach historycznych, grał w futbolowej reprezentacji szkoły, prowadzonej wtedy przez Pawła Sidorczuka. I to jak grał! Był podporą drużyny. Potem pogrążył się w problemach. Ale wypłynął, wprost na amerykańskie mistrzostwa. Mógł powtórzyć za Bonusem RPK:

,, ... Ja, tak jak Tsubasa, chciałem  być mistrzem piłki, robić zmyłki, siekać triki. Tam, gdzie za bramki służyły śmietniki...”

Wspólnie z Arkadiuszem Głowackim, Krystianem Woźniakiem, Patrykiem Białkiem, Łukaszem Ochockim, Dawidem Pasowiczem i Filipem Jarzembowskim zbudowali drużynę. Mocną drużynę. Uzyskali wsparcie od społeczności MONAR Dębowiec i Stowarzyszenia One Passion One Love WP. Korzystali z gościnności Młodzieżowego Centrum Sportu we Wrocławiu. Przygotowali się. Ostatnie szlify zdobyli na turnieju w Toruniu. Zostawili w Polsce grupę wiernych kibiców, którzy śledzili na bieżąco ich grę w Internecie, mimo że część meczy odbywała się w porach, których nie ma.

Przez pierwszą rundę przeszli jak burza. Podczas rozgrywek w grupie C rozgromili Niemcy 11:0. Pewnie pokonali również Australię (9:4) i Danię (8:5). Mimo walecznej postawy nieznacznie przegrali z Chile (4:5) i Litwą (5:6). Uzyskali awans do drugiej fazy rozgrywek. Mając już tę pewność pokonali jeszcze Ukrainę z wynikiem 4:3. Wartość dodaną stanowiła  nagroda federacji piłkarskiej FIFPRO za postawę fair play w meczu z Australią!


 W drugiej rundzie przeciwnicy okazali się trudniejsi. Nie do pokonania był Meksyk (3:8) i Irlandia Północna (3:5). Pewne zwycięstwo z Austrią (10:3) nie wystarczyło, aby wejść do głównego finału. Polscy zawodnicy walczyli teraz o puchar Nelsen Way (9-16 miejsce). I tu okazali się bezkonkurencyjni. Wygrali dość gładko ćwierćfinał z Walią (5:2). W półfinale ograli gospodarzy (5:4, tu decydowały rzuty karne), a w finale zwyciężyli po raz kolejny z Ukrainą. W przepisowym czasie wynik brzmiał 5:5. I znów przesądziły rzuty karne.


W tym ostatnim meczu bardzo ważną, piątą bramkę zdobył Tomek. Przez cały turniej odgrywał w drużynie istotną rolę, dawał dobre zmiany (rozgrywany przez bezdomnych rodzaj futbolu mocno przypomina hokej), miał świetny przegląd sytuacji na boisku. Pracował nie tylko nogami, ale i głową. Tej głowy będzie musiał używać i dalej. Euforia związana z walką i zwycięstwami wkrótce opadnie. Wróci proza życia i trudy treningów. Trzeba mieć jednak nadzieję, że w Tomku i w jego kolegach zostanie poczucie sensu i godności. Zrobili przecież kawał dobrej roboty. To może być prawdziwy zadatek na fajną przyszłość.



Fotografie pochodzą z profilów fb Stowarzyszenia Reprezentacja Polski Bezdomnych i Tomka Procyka.