Homeless
World Cup to przedsięwzięcie nie tylko sportowe, ale również (a może przede
wszystkim) społeczne. Celem tej imprezy jest wzrost wiedzy o bezdomności i uwrażliwienie
światowego społeczeństwa na problemy z nią związane. Rozegrano już dwanaście
edycji HWC. Trzynasta odbyła się między 8 a 15 lipca tego roku w kalifornijskim
Sacramento. Jak zwykle - z walecznym udziałem Polaków.
Nie
każdy uczestnik tego turnieju znajduje się aktualnie w kryzysie bezdomności.
Wielu z nich ma ten etap za sobą, podobnie jak etap intensywnej terapii
odwykowej. Sport jest w tym przypadku formą rewalidacji i drogą powrotu do
społeczeństwa. Jest to droga długa i piekielnie trudna. Wymaga podejmowania
codziennego, mozolnego wysiłku: życie jako trening. Niezwykle ważnym motywem
jest budowa więzi grupowej. Tak mówi o tym Maciej Gudra, jeden z trenerów
drużyny narodowej bezdomnych, na co dzień kierujący wrocławską noclegownią
świętego Alberta Chmielowskiego: „wyzwaniem jest stworzenie grupy.
To zlepek indywidualistów. Każdy uzależniony, każdy, kto mieszka
na ulicy, walczy o swoje. Nie walczy dla grupy, walczy dla
siebie, do tego jest zmuszony każdego dnia. A ty musisz
z nich stworzyć grupę. Niemniej, gdy ci się uda… cholernie
trudno ją rozerwać. Pójdą za sobą w ogień. Nie są przyzwyczajeni
do funkcjonowania w grupie, często nie mają w życiu
na kim się wesprzeć, więc tym bardziej to szanują
i nie chcą tego stracić.”
Z bezdomności
wyszedł (wychodzi) również nasz absolwent, Tomek Procyk. Nie chcę ściemniać. Nie
wiem, co dokładnie przydarzyło się Tomkowi. Może kiedyś sam o tym opowie. Przed
laty (2009-2012) wykonał w SOS-ie kawał dobrej roboty. Uczył się, aktywnie
uczestniczył w wycieczkach historycznych, grał w futbolowej reprezentacji
szkoły, prowadzonej wtedy przez Pawła Sidorczuka. I to jak grał! Był podporą
drużyny. Potem pogrążył się w problemach. Ale wypłynął, wprost na amerykańskie
mistrzostwa. Mógł powtórzyć za Bonusem
RPK:
,, ... Ja, tak jak Tsubasa, chciałem być mistrzem piłki, robić zmyłki, siekać triki. Tam, gdzie za bramki służyły śmietniki...”
Wspólnie z Arkadiuszem Głowackim, Krystianem Woźniakiem,
Patrykiem Białkiem, Łukaszem Ochockim, Dawidem Pasowiczem i Filipem
Jarzembowskim zbudowali drużynę. Mocną drużynę. Uzyskali wsparcie od
społeczności MONAR Dębowiec i Stowarzyszenia One Passion One Love WP. Korzystali z
gościnności Młodzieżowego Centrum Sportu we Wrocławiu. Przygotowali się. Ostatnie szlify zdobyli na turnieju
w Toruniu. Zostawili w Polsce grupę wiernych kibiców, którzy śledzili na
bieżąco ich grę w Internecie, mimo że część meczy odbywała się w porach,
których nie ma.
Przez pierwszą rundę przeszli jak burza. Podczas rozgrywek w grupie C rozgromili Niemcy 11:0. Pewnie pokonali również Australię (9:4) i Danię (8:5). Mimo walecznej postawy nieznacznie przegrali z Chile (4:5) i Litwą (5:6). Uzyskali awans do drugiej fazy rozgrywek. Mając już tę pewność pokonali jeszcze Ukrainę z wynikiem 4:3. Wartość dodaną stanowiła nagroda federacji piłkarskiej FIFPRO za postawę fair play w meczu z Australią!
W drugiej rundzie
przeciwnicy okazali się trudniejsi. Nie do pokonania był Meksyk (3:8) i
Irlandia Północna (3:5). Pewne zwycięstwo z Austrią (10:3) nie wystarczyło, aby
wejść do głównego finału. Polscy zawodnicy walczyli teraz o puchar Nelsen Way
(9-16 miejsce). I tu okazali się bezkonkurencyjni. Wygrali dość gładko
ćwierćfinał z Walią (5:2). W półfinale ograli gospodarzy (5:4, tu decydowały
rzuty karne), a w finale zwyciężyli po raz kolejny z Ukrainą. W przepisowym
czasie wynik brzmiał 5:5. I znów przesądziły rzuty karne.
W tym ostatnim meczu
bardzo ważną, piątą bramkę zdobył Tomek. Przez cały turniej odgrywał w drużynie
istotną rolę, dawał dobre zmiany (rozgrywany przez bezdomnych rodzaj futbolu mocno
przypomina hokej), miał świetny przegląd sytuacji na boisku. Pracował nie tylko
nogami, ale i głową. Tej głowy będzie musiał używać i dalej. Euforia związana z
walką i zwycięstwami wkrótce opadnie. Wróci proza życia i trudy treningów.
Trzeba mieć jednak nadzieję, że w Tomku i w jego kolegach zostanie poczucie
sensu i godności. Zrobili przecież kawał dobrej roboty. To może być prawdziwy zadatek na fajną przyszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz