Jest
uniwersalny i ponadczasowy. Pasowałby do każdej z epok w dziejach SOS-u, tak w
roli socjoterapeuty, jak i podopiecznego. Komunikuje się niezwykle sprawnie:
sto procent komunikacji w komunikacji, zero gier wstępnych. Impulsywność: w
ADHD-owej normie. Poziom energii można porównać jedynie z poziomem energii bohaterów
najbardziej zwariowanych filmów Emira Kusturicy. Testosteron? Nie pytajcie, to
jego drugie imię.
Ruch
to imię trzecie. W wolnych chwilach pędzi na jeden-dwa-trzy dni w góry,
uprawiać wspinaczkę, długie marsze albo jazdę na nartach. Chętnie spłynie
Popradem lub Dunajcem. W tygodniu nie będzie lepiej: w dzień pojedzie do roboty
na rowerze, w nocy zagra na Torwarze w hokeja. Znajdzie czas na ściankę
wspinaczkową. Żeby nie było wątpliwości: mówimy o człowieku, który mieszka w
Warszawie, ogarnia działkę i domek w Mlądzu oraz pasiekę w Augustowie.
Co
robił przez ostatnich dziewięć lat w SOS-ie? Był sobą. A być Pawłem Bączkowskim
to duże wyzwanie. Trzeba - tak jak na zewnątrz - pozostawać nieustannie w ruchu.
Należy znać i zaczepiać praktycznie wszystkich. W dobrym tonie jest zachowywać
się rubasznie, sporo mędrkować i rzucić co jakiś czas niewybrednym żartem.
Jego
pedagogika jest zjawiskiem totalnym. To motopedagogika z dodatkiem Korczaka
(kontakt i szacunek), Makarenki (konkret i działanie zespołowe) i Frankla
(rozmowa nakierowana na sens).
Jest
zwierzęciem socjoterapeutycznym. Kocha pracę z grupą. Jego grupy, podobnie jak
on, są w ruchu. Kiedyś biegał za piłką z dziećmi ulicy. W SOS-ie zajęcia z
Pawłem mogły skończyć się na lodowisku albo nad Wisłą. To, co inni nazwaliby
sportem, rekreacją albo turystyką, u niego zmieniało się w socjoterapię. Dzięki
temu jego rozmowy z młodymi zyskiwały konkretny kontekst, nie były teoretyczne
Coś należało zaplanować, coś trzeba było podsumować. Wyciągał podopiecznych z
kanapowego komfortu. Szereg razy wywoził ich w góry (wspólnie z Michałem
Majewskim). Ma też za sobą niejeden spływ kajakowy (to z Pawłęm Sidorczukiem). Przez
kilka lat razem z Bożeną Kamińską wprowadzali naszych uczniów w tajniki ścianki
wspinaczkowej.
Czy
czasami zwalniał? Bardzo rzadko, na przykład przygotowując z Januszem Starszym
debatę, wywiad albo wystawę. Działo się to jednak z konieczności. Gdyby nie
zwolnił, Starszy by się przekręcił.
Ma
zacięcie społeczne. Inspiruje się myślą lewicową. Kocha muzykę, dużo jej
słucha. Najczęściej hip-hopu. Przygotowywał w SOS-ie od strony muzycznej imprezy
Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pod jego skrzydłami rodziły się i rozwijały
przyszłe gwiazdy estrady, chociażby Asia Święczkowska. Dawał im swoją energię.
Ukoronowaniem
jego działań w SOS-ie była drużyna piłkarska. Zmontował ją w roku szkolnym
2021/2022 i zgłosił do Warszawskiej Ligi Piłki Nożnej Ośrodków Wychowawczych i
Domów Dziecka. Odnowiona drużyna wzięła udział w tegorocznych rozgrywkach. Stała
się jego oczkiem w głowie. Działał w tym przypadku jako organizator, motywator,
trener (czasem grający), komentator i sprawozdawca. I znów uruchomiła się żyłka
socjoterapeutyczna. W pierwszym roku rozgrywek Różowi stali się niespodzianką
sezonu, walcząc o najwyższe trofea ligi. W roku kolejnym wypadli nieco słabiej,
ale wartością dodaną stała się dla nich więź grupowa. Zostali prawdziwą
drużyną. Paweł pomógł im uwierzyć w siebie.
Bączek
z motorkiem. Bączek z turbodoładowaniem. Bączek, dokąd k…a mać znowu lecisz?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz