sobota, 24 czerwca 2023

Bączek z motorkiem

Jest uniwersalny i ponadczasowy. Pasowałby do każdej z epok w dziejach SOS-u, tak w roli socjoterapeuty, jak i podopiecznego. Komunikuje się niezwykle sprawnie: sto procent komunikacji w komunikacji, zero gier wstępnych. Impulsywność: w ADHD-owej normie. Poziom energii można porównać jedynie z poziomem energii bohaterów najbardziej zwariowanych filmów Emira Kusturicy. Testosteron? Nie pytajcie, to jego drugie imię.

Ruch to imię trzecie. W wolnych chwilach pędzi na jeden-dwa-trzy dni w góry, uprawiać wspinaczkę, długie marsze albo jazdę na nartach. Chętnie spłynie Popradem lub Dunajcem. W tygodniu nie będzie lepiej: w dzień pojedzie do roboty na rowerze, w nocy zagra na Torwarze w hokeja. Znajdzie czas na ściankę wspinaczkową. Żeby nie było wątpliwości: mówimy o człowieku, który mieszka w Warszawie, ogarnia działkę i domek w Mlądzu oraz pasiekę w Augustowie.





Co robił przez ostatnich dziewięć lat w SOS-ie? Był sobą. A być Pawłem Bączkowskim to duże wyzwanie. Trzeba - tak jak na zewnątrz - pozostawać nieustannie w ruchu. Należy znać i zaczepiać praktycznie wszystkich. W dobrym tonie jest zachowywać się rubasznie, sporo mędrkować i rzucić co jakiś czas niewybrednym żartem.

Jego pedagogika jest zjawiskiem totalnym. To motopedagogika z dodatkiem Korczaka (kontakt i szacunek), Makarenki (konkret i działanie zespołowe) i Frankla (rozmowa nakierowana na sens).

Jest zwierzęciem socjoterapeutycznym. Kocha pracę z grupą. Jego grupy, podobnie jak on, są w ruchu. Kiedyś biegał za piłką z dziećmi ulicy. W SOS-ie zajęcia z Pawłem mogły skończyć się na lodowisku albo nad Wisłą. To, co inni nazwaliby sportem, rekreacją albo turystyką, u niego zmieniało się w socjoterapię. Dzięki temu jego rozmowy z młodymi zyskiwały konkretny kontekst, nie były teoretyczne Coś należało zaplanować, coś trzeba było podsumować. Wyciągał podopiecznych z kanapowego komfortu. Szereg razy wywoził ich w góry (wspólnie z Michałem Majewskim). Ma też za sobą niejeden spływ kajakowy (to z Pawłęm Sidorczukiem). Przez kilka lat razem z Bożeną Kamińską wprowadzali naszych uczniów w tajniki ścianki wspinaczkowej.



Czy czasami zwalniał? Bardzo rzadko, na przykład przygotowując z Januszem Starszym debatę, wywiad albo wystawę. Działo się to jednak z konieczności. Gdyby nie zwolnił, Starszy by się przekręcił.

Ma zacięcie społeczne. Inspiruje się myślą lewicową. Kocha muzykę, dużo jej słucha. Najczęściej hip-hopu. Przygotowywał w SOS-ie od strony muzycznej imprezy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pod jego skrzydłami rodziły się i rozwijały przyszłe gwiazdy estrady, chociażby Asia Święczkowska. Dawał im swoją energię.

Ukoronowaniem jego działań w SOS-ie była drużyna piłkarska. Zmontował ją w roku szkolnym 2021/2022 i zgłosił do Warszawskiej Ligi Piłki Nożnej Ośrodków Wychowawczych i Domów Dziecka. Odnowiona drużyna wzięła udział w tegorocznych rozgrywkach. Stała się jego oczkiem w głowie. Działał w tym przypadku jako organizator, motywator, trener (czasem grający), komentator i sprawozdawca. I znów uruchomiła się żyłka socjoterapeutyczna. W pierwszym roku rozgrywek Różowi stali się niespodzianką sezonu, walcząc o najwyższe trofea ligi. W roku kolejnym wypadli nieco słabiej, ale wartością dodaną stała się dla nich więź grupowa. Zostali prawdziwą drużyną. Paweł pomógł im uwierzyć w siebie.

Bączek z motorkiem. Bączek z turbodoładowaniem. Bączek, dokąd k…a mać znowu lecisz?!  



Fotografie pochodzą z profilów sosowych i profilu Pawłą Bączkowskiego.

















 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz