niedziela, 19 lipca 2020

Lavender fields forever

Szukam od jakiegoś czasu klucza do postaci Piotra Romanowskiego. Nieskutecznie. Muszę więc pozostać przy wyczytanych informacjach.

Czytam, że Piotr jest uciekinierem z miasta. Dużego, stołecznego miasta… Co wiem o tej ucieczce? Był rok 1982. Piotr miał w swoim bagażu 20 lat. Z tego trzy lata w SOS-ie. Dyrektor SOS-u, Jacek Jac Jakubowski, zesłał go na dwa miesiące na Warmię. Miał się wyciszyć z dala od miejskich pokus i pomysłów kolegów, a potem wrócić do Warszawy i dokończyć szkołę. Trafił do Pupek. Spodobało mu się. Nie wrócił. Dziś nie mieszka już w Pupkach. Szereg lat spędził w Gotkach. Teraz żyje w Nowym Kawkowie. 


Czytam, że był i jest hipisem. Sam też o tym mówi. Nosi długie włosy. Chodzi boso. Żyje blisko natury. Jest wegetarianinem. W rozmowie z reporterem Miasta w Komie wspomina, że przed laty on i jego koledzy wędrowali po Warmii nago. Podobno ludzie z aliengroundowej Praffdaty stworzyli w latach 80. na Warmii hipisowską komunę. Byli w niej m.in. Faustyn Chełmecki, Wojciech From, Jarosław Guła, Paweł Palebek i właśnie Piotr Romanowski.

Choć w młodości szlifował warszawskie bruki, czuje się Warmiakiem. Tu dorastał jego syn. Wielu znajomych poszło w jego ślady i osiedliło się w pobliżu. Nie wszyscy tutejsi go zaakceptowali.  On jednak na tyle jest ,,u siebie, że deklaruje gotowość przyjęcia jako sąsiadów imigrantów z Bliskiego Wschodu.

Działa na rzecz ochrony przyrody. Jest aktywistą Greenpeace. Od roku 2007 koordynuje pracę tej organizacji na Warmii. Lubi mówić o sobie jako o ekologicznym wojowniku. W poprzedniej dekadzie bronił Doliny Rospudy. Trzy lata temu protestował przeciwko niszczeniu Puszczy Białowieskiej. Regularnie staje w obronie drzew, którymi obsadzano przez wiele pokoleń warmińskie drogi.

Prezentuje też siebie jako wieśniaka i rolnika. Nie był nim od zawsze. W radiowo-trójkowej „Godzinie prawdy” opowiadał Michałowi Olszańskiemu (swemu wychowawcy w czasie pobytu w SOS-ie), że w 1982 jechał do Pupek jak na skazanie. Wieś kojarzyła mu się z gumofilcami i zapachem obornika. Już wkrótce pracował jednak w gospodarstwie i zajmował się trzema setkami owiec. Od tego czasu prac rolniczych się nie boi. Prowadził przez lata własne gospodarstwo.

Z całą pewnością jest artystą. Dobrze czuje się w przestrzeni działań poetyckich. Publikować zaczął jednak bardzo późno. W roku 2016 zadebiutował tomikiem „Z księżycem na niebie rysuję”. W roku 2019 pojawił się w księgarniach drugi zbiór jego wierszy („Ptak życia. Kwiat na drogę”). Oba tomiki miały świetne „wejście”. Jeden z recenzentów dostrzegł w pierwszym z nich „niezwykłe zastosowania zwykłych słów”. W drugim dopatrzono się udanej „próby opisania w kilku słowach człowieczego wszechświata”.


Animuje życie artystyczne. Od roku 1997 kieruje pracami Stowarzyszenia Ekologiczno-Artystycznego „Ręką Dzieło”. Ręką Dzieło” powstało z inspiracji byłego pracownika SOS-u, Jaremy Dubiela. Przygotowane przez stowarzyszenie imprezy, które prezentowały i prezentują dorobek warmińskich artystów oraz rękodzielników, idą w dziesiątki. Niezwykle interesującą propozycją jest organizowany od dziesięciu lat festiwal „Sztuka w obejściu”. Podwórkowo-domowe galerie, wystawy, warsztaty rękodzieła, koncerty, spektakle… Można ich doświadczyć, przybywając późnym latem na trzy dni do gminy Jonkowo. Szlak domowych galerii prowadzi przez podolsztyńskie wsie Węgajty, Gotki, Pupki, Skolity, Nowe Kawkowo, Szałstry, Wołowno.


Edukuje. Organizuje warsztaty ochrony przyrody, dobrych praktyk żywieniowych, ziołolecznictwa i rękodzieła. Ostatnim jego „dzieckiem” jest - stworzone wspólnie z towarzyszką życia, Joanną Posoch - Lawendowe Muzeum Żywe im. Jacka Olędzkiego (data powstania: 2014). Działalność muzeum rozgrywa się w trzech obszarach: „mieć czy być”, kultura - natura”, „swój - obcy”. Jakże to aktualne! Lawenda to nie przypadek. Uprawa lawendy jest wielką pasją Joanny. Założyła ona pierwszą na Warmii plantację lawendy. Uruchomiła manufakturę zielarską „Lawendowe Pole”. Piotr śmieje się, że Joanna odmieniła tym samym polski ekosystem. On również jest wyznawcą lawendowej filozofii.



Wielokrotnie nagradzany. Ostatnią z tych nagród jest statuetka „Pozarządowiec Godny Naśladowania” (2019). Chyba lubi swoje nagrody. Cieszy się, że  trafili z Joanną do publikacji naukowej, poświęconej sztuce ludowej na Warmii i Mazurach.

Skąd czerpie siły do tej holistycznej i renesansowej - jeśli spojrzeć na jej rozmach i wszechstronność - aktywności? Co go napędza? Siła idei? Moc lawendy? Najpewniej: jedno i drugie. I może jeszcze niewypalony, młodzieńczy bunt, dążenie do poprawienia naszego niedoskonałego świata. Ciągle jest wojownikiem.

Wykorzystane w poście fotografie pochodzą z zasobów Internetu.