środa, 20 kwietnia 2022

Przyczajony motocykl, ukryty autokar

Chodziło o podróż życia. Przez dwa lata poszukiwali jej sponsorów. Znaleźli. Zebrała się ich pokaźna grupa. Modeka, Yamaha POLand Position, Redline (dostawca odzieży termicznej Outlast), Kriega, GoPro, Olek Motocykle, Two Nav, GPS Guardian, MOTUL, NGK, Miasto Szubin, Miasto Brzozów. Ruszyli 30 marca 2014 roku. Miejsce startu: Stary Rynek w Bydgoszczy. Trasa: Polska, Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Turcja, Gruzja, Iran, Pakistan, Indie, Tajlandia, Singapur, Timor. No i rajd wokół wschodniej części Australii. W sumie 15 państw. Przeszło 30.000 kilometrów. Środek lokomocji: motocykle Yamaha Tenere 600 i XT 600. Maszyny okazały się niezawodne. Zużyli 2,5 tony paliwa, po trzy zestawy opon każdy, sześć razy zmieniali olej.

Absolwent Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy Szymon Springer, to pasjonat podróży i motocykli. Interesuje się technologią. Fotografuje. Eryk Krasny, w latach 90. uczeń SOS-u, jest zawodowym kierowcą. Jeździ wszystkim, czym tylko się da. Uwielbia motocykle. Długie motocyklowe podróże łączą się w jego przypadku z zamiłowaniem do ekstremalnych warunków, snu pod gołym niebem i dążeniem do obserwacji innych kultur.

Poznali się przez Internet. Spróbowali kilkumiesięcznego wyjazdu do Odessy, bardzo okrężną drogą (Eryk jeździł po Ukrainie już wcześniej). Dali radę. Zaprzyjaźnili się. Powstał pomysł poważniejszej wyprawy. „ - Jesteśmy kolegami, którzy postanowili połączyć pasję do motocykli z podróżowaniem. Motocykl daje poczucie wolności i możliwość dostania się w najodleglejsze zakamarki globu. Czy zawsze będziemy nimi podróżować? Nie wiemy, ale stanowią ważny element naszego życia” - tłumaczyli. Zamierzali angażować się w pomoc mieszkańcom, organizacjom charytatywnym i każdemu, kto będzie jej potrzebował. „- Chcemy dotrzeć do ludzi i zobaczyć, jak żyją. Wytyczona przez nas trasa przejazdu nie jest przypadkowa. Ze względu na zakres terytorialny, pozwala nam ona poznać zwyczaje rdzennych mieszkańców, starożytną kulturę i religię, tak odrębną w różnych zakątkach świata. Poruszając się przez różne strefy klimatyczne, możemy zaobserwować zmieniającą się wraz z przebytymi kilometrami faunę i florę” - deklarowali.

No i pojechali do Australii. Przeżyli wiele przygód, czasem niebezpiecznych. Spotkali się z ludzką życzliwością. „ - W Himalajach, wraz z przypadkowo napotkanymi motocyklistami, przejechaliśmy przez dwie najwyżej położone drogi na świecie. (…) Nauczyliśmy się jeździć po drogach, na których nie obowiązują żadne zasady. Na drogach, na których większy oznacza silniejszy, a w momencie wypadku nie z Twojej winy, próbuje się od Ciebie wyciągnąć pieniądze. (…) W Australii, pokonaliśmy ponad dwa tysiące kilometrów drogą, zwaną Savannah Way, wiodąca przez przepiękny outback. (…) Przejechaliśmy słynną Cape Tribulation, znajdującą się wśród jednego z najstarszych lasów deszczowych świata.” Po zakończeniu oficjalnej podróży Eryk przejechał 3/4 Australii sam.







Zjechali kawał świata. Zebrali sporo wiedzy i doświadczeń. Zahartowali się Zawarli wiele znajomości. To ogromny kapitał. Bezpośrednio po podróży zaprocentował on zainteresowaniem mediów i licznymi spotkaniami z publicznością.

Ten kapitał procentuje i po latach. Przynajmniej Erykowi. W ostatnich tygodniach intensywnie jeździ na wschód. W końcu dokładnie poznał drogi i bezdroża Ukrainy. Ma pewną głowę i rękę. Działa w ramach przedsięwzięcia, mającego na celu bezpieczną ewakuację uchodźców z różnych części Ukrainy. Przywozi ich do Polski. Jeździ autokarem Scania. Trasa, na którą wkrótce wyruszy, prowadzi do Charkowa.




      

W jednym z ostatnich kursów przewiózł rekordową liczbę 102 osób. Niezawodny. Właściwy człowiek na właściwym miejscu.


Fotografie pochodzą z różnych zasobów Internetu. i ze zbiorów Eryka Krasnego.