środa, 30 sierpnia 2023

Na ból duszy nie ma tabletek.

Czy ktoś z Was przyglądałby się bezczynnie, jak umiera jego syn albo córka? Odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista. Każdy rodzic - powiecie (no, może prawie każdy) - poświęci cały swój czas i siły, wykorzysta wszystkie kontakty i środki, żeby uratować dziecko. A jednak nie w każdym przypadku jest to możliwe. Istnieje śmiercionośna choroba, której nie zawsze jest się świadomym, której objawy niekoniecznie na nią wskazują i która jest na tyle stabuizowana, że nie umiemy o niej mówić. Ta choroba to depresja. „Depresja u nastolatków to podstępny gracz. Kidnaper bez twarzy, który drobnymi kroczkami, acz metodycznie i wyjątkowo skutecznie, uprowadza twoje dziecko z twojego życia. Trwa to długo, nawet kilka lat. Jeśli w porę się nie zorientujesz, stracisz dziecko bezpowrotnie” - mówi Rafał Szymański, ojciec osoby z depresją. - „Każdego roku znika w Polsce jedna średniej wielkości szkoła. To udane próby samobójcze, których, jak podaje policja, jest średnio jedna dziennie. Polska jest na drugim miejscu w Europie, jeśli chodzi o samobójstwa nastolatków (…)”.

Rafał (podobnie jak jego bliscy) borykał się z problemem choroby swojej córki przez całe lata. Gra pozorów i zaprzeczeń, bluzy z długimi rękawami zakładane w upalny dzień, rezygnacja z życia towarzyskiego, samookaleczenia (ich pierwszym śladem stały się fioletowe kropki z gencjany na umywalce), pobyt na oddziale szpitalnym, próba samobójcza… I tak w kółko. Zadziwiał go brak gotowości do rozmowy o depresji w kręgu przyjaciół i współpracowników. Klepano go po ramieniu i podrzucano mu tzw. dobre rady. Czuł się osamotniony. Postanowił jednak wyjść ze strefy niemożności i zrobić coś dla innych. Opowiedział o sobie i swojej córce (uzyskawszy wcześniej jej zgodę) podczas konferencji TEDx (format publikowanych w YouTube konferencji, mających na celu popularyzację „idei wartych propagowania”). Wymagało to, jak sam stwierdził w swoim wystąpieniu, „kurewskiej odwagi”. A efekt, zapytacie? Oddajmy głos Rafałowi:

 

„To było bardzo trudne dla mnie wystąpienie. Starałem się nie ryczeć. Na nagraniu, które jest w Internecie tego nie widać, ale po tym, jak powiedziałem ostatnie zdanie nastała głucha cisza, żadnych braw. Stoję i nic nie mówię, z oczu lecą mi łzy, a gdzieś tam na sali było moje dziecko. Ludzie nie wiedzieli, co mają zrobić. Poruszyło ich to bardzo. 

Po TEDx-ie wydarzyło się bardzo dużo dobrych rzeczy. Do dziś dostaję kilka wiadomości dziennie, kiedyś było ich kilkadziesiąt, od ludzi, którzy pytają mnie o coś albo opowiadają swoją historię i proszą o rady. Najbardziej cieszy mnie, jak czytam, że po obejrzeniu mojego wystąpienia ludzie decydują się iść do lekarza ze swoim dziećmi.”

Maturę zrobił w SOS-ie w roku 1994. Działa w biznesie od 1996. Jako jeden z pierwszych w Polsce projektował strony i sklepy internetowe. Pracował dla międzynarodowych agencji reklamowych. Od 2003 r. wiązał się z wielkimi korporacjami (m.in. Roche, Sanofi, Neckermann, Philips, 3M). Jest praktykiem digital marketingu i social media. Przeprowadził setki kampanii i wdrożeń. Uważa się go za znawcę systemu reklamowego LinkedIn, w ramach którego stworzył autorskie oprogramowanie do skalowania i automatyzacji działań.

 W pracy zawodowej (podobnie jak w życiu prywatnym) ważny jest dla niego człowiek i relacje. Biznes powinien być ludzki. W tej sytuacji skupił się na nowym modelu w B2B (umowa cywilnoprawna między dwiema firmami), który nosi nazwę social selling. Polega on na sprzedaży z wykorzystaniem relacji budowanych za pomocą social media, głównie LinkedIn.

Jest profesjonalistą w każdym calu. W końcu zna social media jak własną kieszeń. Przystępując do działań na rzecz dotkniętych depresją nastolatków i ich rodziców umiał to wykorzystać. Podczas jednego z pobytów swojej córki na oddziale szpitalnym, poznał pozostające w ostrym kryzysie matkę i córkę. Córce pomógł rozkręcić bloga o depresji (blog „Porcelanowe Aniołki”, dziś już nieistniejący). Przygotował stronę, wykupił hosting, pomagał w przygotowaniu wpisów.

„Potem zaangażowałem się w tego bloga jeszcze bardziej, zająłem się rzeczami, na których się znam, czyli marketingiem, promocją i aktywizacją rodziców. Bardzo szybko się to rozrosło, powstała duża grupa na Facebooku, organizowaliśmy spotkania i warsztaty. W zasadzie zrodziła się wokół tego cała minispołeczność. Z tym tematem poszedłem na TEDx, aby pokazać, że osoby wychodzące z kryzysu potrafią pomagać innym.” 

Od czasu wystąpienia na TEDx minęły cztery lata. Po drodze było wiele innych wystąpień, była też książka Witolda Beresia i Janusza Schwertnera „Szramy. Jak psychosystem niszczy nasze dzieci” (2020), w której opisano historię jego córki. Wiele się nauczył, zebrał liczne doświadczenia. Został ekspertem w Komisji Ekspertów ds. Ochrony Zdrowia Psychicznego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Pracuje nad zmianą systemu opieki psychiatrycznej w Polsce.


Nie zapomina o własnym punkcie wyjścia. Depresja to straszna choroba. Warto jednak wiedzieć, że 67% leczonych nastolatków z niej wychodzi. Rafał walczy. Jest przekonany o niewielkiej skuteczności kampanii reklamowych („jeden do wielu”). Najważniejsze są jego zdaniem komunikaty „jeden do jednego”, najlepiej od tzw. asystentów zdrowienia, którzy sami przeszli przez kryzys zdrowia psychicznego. Tak, żeby nikt nie został z problemem depresji sam. Również przerażony i bezradny rodzic.


Fotografie pochodzą z różnych zasobów Internetu.




























środa, 9 sierpnia 2023

Oto jest Kasia!

Panie i panowie! Oto jest Kasia! 

Nie znajdziecie w jej życiorysie osiągnięć, które można by zaprezentować w postaci  opublikowanych książek, nagród zdobytych w konkursach czy fotografii wykonanych podczas egzotycznych podróży. Znajdziecie za to coś innego, w moim przekonaniu znacznie bardziej wartościowego. Chodzi o poszukiwanie mądrości, piękna i autentycznych relacji. Ta córka lekarza (sama często tak o sobie mówi), uparta i konsekwentna, cały swój wysiłek kieruje właśnie w tę stronę. To procentuje. Z drugiej strony,  jest pryncypialna i trwa przy swoim, co sprawia, że w relacjach nie zawsze jej łatwo.

Jest absolwentką studiów psychologicznych. Związała się z SOS-em przeszło trzydzieści lat temu, w czasach grocholitu. Uczyła języka angielskiego. Potem zajęła się sprawami rodzinnymi. Wróciła jako wychowawczyni hostelu w Milanówku. Dalej pracowała na zmianę: albo w hostelu (który przeniósł się w międzyczasie do nowej siedziby SOS-u przy Rzymowskiego) albo w roli wychowawczyni-socjoterapeutki. I tak dzieje się do dziś, tyle że teraz na Różanej.

Jest mistrzynią cierpliwej pracy indywidualnej. Działa nieszablonowo. Potrafi przez długie tygodnie pracować z podopiecznym nad zmianą jednego elementu jego funkcjonowania (np. szczerość). Wychowanku SOS-u! Jest Ci źle i chciałbyś porozmawiać z wychowawczynią o trzeciej w nocy? Proszę bardzo, dzwoń. Rodzicu wychowanka! Gubisz się w relacji z dzieckiem i chciałbyś skonsultować swoje poczynania z psycholożką? Nie ma sprawy, przychodź. Znajdziesz pomoc.

SOS to nie jedyne miejsce jej pracy. Zatrudniała się też w wydawnictwie Jacek Santorski&Co. Wzięła na siebie rolę redaktora prowadzącego. Bardzo przydały się w tej pracy jej „mocne” cechy: uważność, rzetelność i zmysł estetyczny. Wypuściła w świat szereg wartościowych pozycji.



Pracowała dla Jacka Santorskiego. Mam jednak wrażenie, że autorytetem w dziedzinie interpretacji ludzkich zachowań był (jest?) dla niej Wojciech Eichelberger. Poszukiwanie klucza do wewnętrznego świata człowieka i narzędzi międzyludzkiej komunikacji, nabrało dla niej wymiaru praktycznego. Ma smykałkę do poradnictwa. Zajęła się konsultowaniem „gazetowych” porad psychologicznych. Widzę w sieci sporo śladów tej działalności. Najwięcej pochodzi z elektronicznych wersji periodyków takich, jak „Zdrowie” i „ Zwierciadło”.

 Warto by zebrać kiedyś ten materiał w jedną całość. Jest naprawdę interesujący. Poniżej próbka:

„Jak zatem znaleźć równowagę w tym zafiksowanym na punkcie młodości świecie? Przecież walka z czasem jest z góry skazana na porażkę - nikomu nie udało się jeszcze go zatrzymać. - Warto przywrócić właściwą hierarchię wartości - radzi Katarzyna Platowska. - Przez większą część życia nad niczym się nie zastanawiamy, kupujemy papkę sprzedawaną przez kolorowe czasopisma i telewizję. Żyjemy powierzchownie. Trudno się nam skupić, skontaktować z czymś głębszym i prawdziwym, co stanowi o wartości naszego istnienia. A trzeba się zatrzymać. Od czasu do czasu poszukać odosobnienia, pomedytować, usłyszeć swoje myśli, zobaczyć, co jest ważne. Tylko wtedy jesteśmy w stanie dojść do jakichkolwiek wniosków i jest spora szansa, że będą to wnioski dla nas dobre, sprzyjające dojrzewaniu i rozwojowi. Bo klucz tkwi w tym, by z czasem nie tylko się starzeć, ale też dojrzewać. Ciągle aktualne są słowa mędrca: „Człowiek, który w wieku 50 lat widzi świat tak samo, jak widział go w wieku lat 20, zmarnował 30 lat swojego życia”. Warto więc zwrócić się ku życiu duchowemu - to pomoże zaakceptować upływ czasu.”

Da się coś z tego wziąć dla siebie, prawda? Tak między nami: bardzo chciałbym umieć zaakceptować upływ czasu.


Fotografie pochodzą z różnych zasobów Internetu, w tym z profilów sosowych.