wtorek, 11 listopada 2025

Gdy naród do boju wystąpił z orężem...

Uczestnicy zajęć z rozszerzonej historii (chodzi o klasy trzecie) otrzymali zadanie przedstawienia pomysłu na nowoczesny i pełen rozmachu film o powstaniu listopadowym. Takiego obrazu w polskiej kinematografii akurat brakuje, było więc nad  czym myśleć. Jeśli chodzi o metodę działania, uczniowie mieli wolną rękę: praca indywidualna, praca zespołowa, odwołanie się do własnej wyobraźni, poszukiwanie informacji w Internecie, flirt ze sztuczną inteligencją, co kto woli. No i wypracowali naprawdę interesujące propozycje. Zresztą, czytajcie sami.

Gaja, Maja i Mieszko (motor napędowy grupy) wpadli na pomysł ukazania sytuacji w Królestwie Polskim przed powstaniem i wypadków powstańczych przez pryzmat losów trzech podchorążych. Kultywujący rodzinne tradycje wojskowe Jan bierze udział we wszystkich ważnych bojach, ostatecznie ginie raniony odłamkiem artyleryjskim w trakcie szarży kawaleryjskiej pod Ostrołęką. Charyzmatyczny i utalentowany Józef traci życie razem z całym swoim oddziałem podczas obrony Warszawy we wrześniu 1831 roku i pośmiertnie otrzymuje rangę kapitana. Jedynie mający ambicje dowódcze Antoni nie traci życia. Ratuje go, jeszcze przed swoją własną śmiercią, Józef. Antoni udaje się na emigrację. Jego misją jest pamięć o tych, którzy zginęli. Ta trójka reprezentuje jedno z ogniw długiego łańcucha patriotycznych pokoleń.

Tło wydarzeń historycznych umiejętnie ukazują również Basia i Flora. Znalazły w swoim scenariuszu miejsce dla obrazów nocnej Warszawy i muzyki Chopina! Ich opowieść wykorzystuje konwencje dramatu historycznego i klasycznego romansu. Główny bohater jest podchorążym-spiskowcem. W ostatnich chwilach przed wybuchem powstania poznaje piękną i elegancką szlachciankę. Jednak jej ojciec jest na usługach rosyjskiego namiestnika i nie chce, aby jego córka zadawała się z „niebezpiecznym elementem”. Autorki umiejętnie zderzają ze sobą „wrzenie warszawskich ulic i opresyjny spokój warszawskich elit”.

Klasycznym „trójkątnym” romansem jest scenariusz Marii, Mai i Maksa. Pełna poświęcenia Rosjanka pielęgnuje polskiego oficera. Żeby rzecz nie była zbyt prosta, o jej względy zabiega też podający się za Polaka rosyjski szpieg. Główna bohaterka zachowuje lojalność wobec ukochanego, ale zdradza (taki drobiazg) ojczyznę. Klęska powstania jest nieuchronna, ale bohaterowie spotykają się ponownie. Ich miłość na nowo rozkwita. Problem w tym, że polsko-rosyjskie pary nie miały po 1831 roku na ziemiach polskich (tu mowa o Pułtusku) zbyt łatwego życia...

Ciekawe, ale jakże trudne dylematy zawiera scenariusz Piotra („Cicha noc”) osadzony w realiach Nocy Listopadowej. Jest tu i podchorąży-idealista, który szuka dobra ojczyzny w zabijaniu wrogów. Jest zakochana w oficerze-Rosjaninie jego siostra, która próbuje ocalić ukochanego z zawieruchy pierwszych chwil powstania. Ów Rosjanin jest zresztą raczej przyzwoitym człowiekiem. Znajduje się też w scenariuszu miejsce dla księdza, który ratuje rannych z obu stron. Krew leje się strumieniami, a dylematy bohaterów nie znajdują optymistycznego rozwiązania.

Dylematów moralnych dotyczy również scenariusz Mai. Młody oficer szkoły podchorążych ściga wielkiego księcia Konstantego, przemierzając ulice zbuntowanej Warszawy. Ma go zabić. Co ciekawe, pomaga mu przypadkowo spotkana Rosjanka. Wrażliwy na krzywdę ludzką główny bohater jest świadkiem samosądów. Giną w nich również osoby przypadkowe, niewinne. Film kończy się w momencie, gdy wielki książę jest już w rękach mściciela. Ale nie dowiadujemy się, jaką podejmie on decyzję.

Scenariusz Pawła jest chyba najpełniejszą opowieścią o powstaniu. Mamy tu warszawskie ulice z ratuszem i Arsenałem. Mamy pola bitewne, mamy lasy, mamy armie w natarciu i odwrocie. Pojawia się słynna Reduta Ordona. Akcja toczy się dynamicznie i z rozmachem: scenariusz przewiduje całe rzesze statystów. Wątek personalny dotyczy miłości Rosjanina do Polki. Ta miłość czyni jego decyzje i działania mniej klarownymi, ale obraz filmowy czyni ciekawszym („upadek powstania powoduje rozkwit miłości”).

Igor, Basia i Marzena zaplanowali nakręcić film o bitwie pod Ostrołęką. Chcieliby, żeby był to obraz stonowany, w zimnym kolorycie, domknięty panoramą pobitewnego spustoszenia. W roli generała Jana Skrzyneckiego widzieliby Marcina Dorocińskiego („postawny mężczyzna, szlachetne rysy, ciemne włosy, świetnie pasowałby do roli romantycznego dowódcy”). Marek Kondrat rewelacyjnie zagrałby ich zdaniem marszałka Iwana Dybicza („podobny typ urody, charyzma, ogromne doświadczenie aktorskie”). Tomasza Kota obsadziliby w roli generała Ludwika Bogusławskiego („doświadczenie w rolach wymagających wewnętrznej siły”).

Karol przewidział dla swojego filmu (tytuł: „Ród powstańców”) formułę science fiction. Główny bohater jest potomkiem generała Jana Skrzyneckiego, borykającym się z traumą transpokoleniową. Z własnych problemów wychodzi zwycięsko. Nie umiejąc jednak poradzić sobie z pełnym sprzeczności przekazem (pozytywne dla przodka legendy rodzinne i negatywna ocena historyków oraz opinii publicznej) buduje wehikuł czasu i przenosi się do wieku XIX. Konfrontacja ze słynnym przodkiem kończy się niestety tragicznie.

Tragedii nie przewiduje pomysł Nadii. Nadia zaprojektowała komedię pomyłek. W jej ujęciu przygotowania do powstania przeradzają się we wspólne gotowanie. Roztargniony konspirator przynosi na tajne spotkanie zamiast planów powstańczych książkę kucharską! Młodzież doświadcza wspólnotowej radości, co inspiruje ją do zorganizowania dla mieszkańców Warszawy (dla zaborców również?) barwnego festynu. Nie ma powstania, jest impreza.

Bardzo lubię lekcje historii, podczas których młodzi uruchamiają swoją wyobraźnię. Czasami odchodzą wprawdzie (w tym przypadku nieznacznie) od wierności realiom epoki. Na pewno zbliżają się jednak do świata myśli i uczuć naszych przodków, a nasi porzodkowie żyli w naprawdę trudnych czasach. A czy jest dla rozwijającego się na przestrzeni dziejów społeczeństwa coś ważniejszego niż nić (niechby cienka) zrozumienia pomiędzy pokoleniami? 

P.S. Wpadlibyście na to, że najpopularniejszym męskim imieniem nadawanym w pierwszych dekadach XIX wieku było imię Jan? Tak wynika przynajmniej z omawianych scenariuszy... 

















 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz