Uparłem się, żeby
portretować na tym blogu ludzi SOS-u. Dobry (solidny) portret ma swoje
wymagania. Chciałoby się portretowaną osobę pokazać. Byłoby dobrze uchwycić przełomowe
momenty jej życia. Przydałoby się przywołać ważne miejsca i istotne daty…
W przypadku Asi
Ożarowskiej dysponuję jedną fotografią, szczątkami informacji o współtworzonej
przez nią instytucji i garścią wspomnień sprzed trzech dekad. Zadanie stoi więc
przede mną karkołomne. Myślałem w ten sposób już trzy lata temu, teraz jest
jeszcze gorzej: wspomnienia gasną jak świece.
Dlaczego chcę
pisać o Asi? Z kim bym o niej nie rozmawiał, słyszę zdania: „stała się dla mnie
bardzo ważną osobą”, „tak wiele jej zawdzięczam” „spotkanie z nią zmieniło moje
życie”. Została w pamięci. Asia „Oko” Gośniowska zwróciła się kiedyś do niej: „nie
ma dnia, żebym o Tobie nie myślała”. Chyba dalej tłumaczyć nie muszę…
Wykształciła się
w psychologii. Trafiła do SOS-u w roku 1993 (późny grocholit). Oczekiwano, że
stworzy kontynuację dla wysoko ocenianej pracy Marty Bieniasz, Grażyny Budki i
Moniki Turskiej. SOS składał się w tamtych czasach z takich oczekiwań. Asia stworzyła
jednak własny styl. Niepowtarzalny. Niby
niepozorna, ale zaznaczająca swoją obecność. Wysoka, szczupła sylwetka. Długie
włosy, rozpuszczone albo spięte z tyłu głowy. Dżinsy i żakiet dopasowane do
figury. Skupiona, poważna i uważna. Pełna szacunku do innych, empatyczna. Wrażliwa,
niektórzy mówią nawet: czuła. Mądra i stanowcza. Wypowiadała się z pozycji autorytetu
i tego autorytetu jej nie odmawiano. Była dzielną osobą.
Większość ważnych
rzeczy wydarzyła się za zamkniętymi drzwiami jej gabinetu (mowa raczej o
pomieszczeniu, gabinetów w tamtym czasie nie było). Nie jestem w stanie
powiedzieć, jak przebiegały rozmowy Asi z podopiecznymi SOS-u. W żadnej z nich
nie uczestniczyłem. Wiem za to, że nasi obecni uczniowie mówią: „idę
do psychiatry”, „muszę porozmawiać o tym z terapeutą”. Mówią nie o osobach,
a o specjalistach. Wtedy mówiło się po prostu: „muszę to przegadać z Asią”
albo: „idę na rozmowę do Joanny”. Wsparcie nie dysponowało gabinetem,
biurkiem, kanapą i plikiem recept. Wsparcie miało po prostu ludzką twarz. Twarz
Asi.
Nie wiem, ile
kosztowało ją tych kilka lat w SOS-ie. Ile ich było, nie jestem pewien: na
naszym profilu jest informacja, że pracowała do 1996, ale znam takich, którzy
pamiętają ją z 1998 roku (to już by było rzymowiecze). Sądzę, że koszty były
wysokie. Problemy sosersów były/są liczne i złożone, a w tamtych czasach pracowało
się bez zaplecza instytucjonalnego i superwizji.
Słabo znam jej
dalsze losy. Wiem, że zatrudniła się na jakiś czas w korporacji (Asia Gośniowska podpowiada: jako rekrutatorka w Enei). Wiem, że współtworzyła
niezbędne dla młodocianych przestępców z zaburzeniami psychicznymi miejsce,
jakim był Krajowy Ośrodek Psychiatrii Sądowej Dla Nieletnich. Ośrodek ruszył w
roku 2004. Z pewnością włożyła w to całą siebie. W Internecie nie można znaleźć
zbyt wielu informacji na ten temat: publiczność interesuje się bardzo (często w
niezdrowy sposób) drastycznymi przestępstwami dokonanymi przez młodych ludzi,
ale dalszy los tych młodych obchodzi raczej nielicznych. Opowieść o jej pracy w KOPSN (podpowiedź Asi Gośniowskiej: w roli wicedyrektorki) pozostaje nieznana. Obiecała mi kiedyś, że o tym napisze. Nie udało się.
W czasie pogrzebu
Asi (2018) odprawiający mszę ksiądz mówił o jej nawróceniu. Można by uznać, że przyczyniły
się do niego jej wrażliwość i zamiłowanie do porządku. Wszystko zaczęło się, kiedy
próbowała ratować rozrzucone przez kogoś po osiedlu Stegny i deptane przez
przechodniów „święte” obrazki. Chyba w tym samym okresie zwierzyła się Ewie Malinowskiej,
że świetnie by się czuła w roli klauzurowej zakonnicy.
Nie dostała zbyt
wiele czasu, żeby pracować nad rozwojem odnalezionej wiary. Przyszła choroba
nowotworowa, najpierw się ujawniła, z czasem zaatakowała gwałtownie. Na tym
najtrudniejszym etapie wspierały Asię (m.in.) Gosia Brendel i Asia „Oko” Gośniowska.
Była dzielną osobą. Również wtedy. Szczególnie wtedy.
Fotografie pochodzą z różnych zasobów Internetu.
Jestem bardzo wdzięczna Panu za tak pięknie opowiedzianą historię mojej córki Asi.Dziekuje bardzo za pamięć o niejniej.Zawsze SOS był dla niej bardzo ważnym etapem w życiu.Dziekuje mama Asi
OdpowiedzUsuń