poniedziałek, 10 marca 2025

Wyzwań się nie boi.

Związała się z SOS-em w samych początkach zawodowej kariery. Jak się okazało, na dobre i na złe. Nie lubi monotonii. Nie lubi się nudzić. Pewnie dlatego miała u nas osiem wcieleń: instruktorka zajęć plastycznych, wychowawczyni-socjoterapeutka, bibliotekarka, wychowawczyni hostelu, nauczycielka przedsiębiorczości (w ostatnich czasach: biznesu i zarządzania), wychowawczyni-nauczycielka, dyrektorka i wreszcie pedagożka szkolna. Beata Kojło-Boratyńska.

To taka renesansowa osobowość. Chce nieustająco się rozwijać, w różnych dziedzinach. Lubi wiedzieć, co w kulturalnej trawie piszczy. Galeria sztuki, muzeum, kino, teatr i opera to naturalne dla niej przestrzenie. Jej pasja udziela się młodym, tym bardziej, że (zwłaszcza w ostatnich latach) organizuje wiele wyjść do tych miejsc. Jest chodzącym (biegającym nawet) biurem informacyjnym o imprezach artystycznych. Niewiele znam osób słuchających w aucie muzyki poważnej. Ona do nich należy. Skąd bierze się ta predylekcja do piękna? Nie wiem, mogę tylko domniemywać. Z pewnością inspiracją była i jest dla niej twórczość malarska jej brata, Ireneusza Kojło. Wspomina też o tym, że wiele dały jej wspólne działania z mistrzem zabaw z zapałkami, Anatolem Karoniem. Myślę, że ma jeszcze ciągle przed oczami piękne krajobrazy Podlasia (urodziła się w Hajnówce). Kocha też podróże. W duecie z Kasią Grabowską przeprowadziły całkiem niedawno dla podopiecznych SOS-u wycieczki do Berlina i Londynu.

Absolwentka Wydziału Pedagogicznego w Uniwersytecie Warszawskim (kierunek: pedagogika opiekuńcza). Ukończyła studia podyplomowe z przedsiębiorczości i z terapii pedagogicznej oraz kurs tutoringu. Popróbowała też biznesu. Od lat sygnalizuje zainteresowanie ekonomią.  Uczestniczyła w pracach kolegium redakcyjnego przewodnika „Ekonomia po polsku”, firmowanego przez Narodowy Bank Polski, wydanego przez CedeWu (2007). Napisała rozdział o przedsiębiorczości do wydanej przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” publikacji „Kierunek +48. Powroty do domu. Kompendium wiedzy dla osób pomagających reemigrantom” (2013).

Pedagogika, którą uprawia, wiąże się z otwarciem na świat i przychodzące z niego impulsy. Szkoła powinna odpowiadać w jej przekonaniu na pojawiające się potrzeby społeczne i reagować błyskawicznie na zmiany, dokonujące się na rynku pracy. Edukacja to dla niej rzecz interdyscyplinarna i permanentna. Od uczniów wymaga samodzielności, aktywności i sprawczości. Pracuje z nimi nad skuteczną komunikacją. Oczekuje odpowiedzialności. Lubi metodę projektu. Jako dyrektorka SOS-u przywiązywała wielką wagę do kompetencji matematycznych.

Oczytana. Zorientowana w danych statystycznych. Uprawia chętnie refleksję nad rozwojem i edukacją. Ze sceptycyzmem podchodzi jednak do nowinek i mód psychologicznych. Sprzeciwia się pochopnym diagnozom. Podkreśla często, że nie każdy smutek jest depresją. Dostrzega związki pojawiających się współcześnie problemów wychowawczych ze zmianami społecznymi i kulturowymi. Zaangażowana w skierowane do rodziców działania popularyzatorskie i doradcze. Wzięła udział w projekcie „doWIADÓWKI, czyli wszystko co chcielibyście wiedzieć o szkole, a boicie się zapytać”, prowadzonym przez stowarzyszenie „Rodzice w Edukacji” (2012/2013). Celem „doWIADÓWEK” było stworzenie przestrzeni, w której rodzice uczniów mogli porozmawiać o szkolnych problemach swoich dzieci z fachowcami, wyjaśnić swoje wątpliwości, dowiedzieć się, jak unikać kłopotów w przyszłości. Każde spotkanie dotyczyło innego tematu i uczestniczyli w nim inni eksperci.

Podjęła współpracę z Collegium Verum (dawniej: Szkoła Wyższa Przymierza Rodzin). Wzięła udział w konwersatorium organizowanym przez tę uczelnię. Pozwolę sobie na jeden (miarodajny dla jej zapatrywań) cytat z tego konwersatorium:

„Chciałabym jeszcze powiedzieć o współczesnym modelu wychowywania dzieci jako przyczynie późniejszych problemów. Jest takie określenie „pokolenie płatków śniegu”. Dzieci są wychowywane w ten sposób, że zaspokaja się wszystkie ich potrzeby, zachcianki i kaprysy. Dziecko stanowi o życiu całej rodziny. Każde dziecko jest wyjątkowe i niezwykłe, ma mnóstwo talentów. Kiedy jednak  przychodzi do szkoły, okazuje się, że nie tylko ono, ale każde jest takie wyjątkowe i nie za bardzo potrafi sobie z tą swoją wyjątkowością dać radę. Bo ludzie poza najbliższą  rodziną wcale nie są skorzy, by zaspokajać potrzeby i zachcianki innych. I to jest ta różnica pokoleniowa. Przestało być aktualne hasło: „ucz się, to osiągniesz sukces”. Najważniejsze, żeby wiedzieć, że dzisiejsze dzieci i młodzież to inni ludzie niż kiedyś, inni od urodzenia, bo od początku inaczej wychowywani. Trzeba to przyjąć, żeby towarzyszyć tym dzieciom i być z nimi w trudnych sytuacjach, jak się dzieje coś niedobrego, by dawać im szanse.” 

Entuzjastka. Wieczna optymistka. Wierzy w zmianę. To ona zapoczątkowała drogę społecznej „Siedemnastki” (uczyła tam przedsiębiorczości, pełniła też obowiązki pedagoga szkolnego) do tutoringu jako wiodącej metody pracy. „Siedemnastka” rozkwitła dzięki tutoringowi. Jako dyrektorka SOS-u zainicjowała pracę nad procedurami, które miałyby umożliwić nam uporządkowane i profesjonalne działania w pojawiających się w naszej pracy trudnych sytuacjach. Dziś już nie potrafimy sobie wyobrazić SOS-u bez tych procedur. 

Ambitna, z nerwem, ma swoje zdanie, bez zastanowienia mówi co myśli. Nie wszystkim to się podoba. Kiedy w 2015 roku Grażyna Makowska odchodziła na emeryturę, nikt poza Beatą nie był skłonny do wzięcia odpowiedzialności za SOS. Przeszła przez konkurs. Poprowadziła SOS według swojej wizji. Przyjęła zasadę prymatu prawa (do tej pory braliśmy je w nawias). Postawiła na e-dokumentację. Patrzyła na ośrodek socjoterapii jak na firmę, którą trzeba sprawnie zarządzać. To się przydało i sprawdziło podczas strajku nauczycieli (2019), pandemii (2020 i później) i przeprowadzki z Rzymowskiego na Różaną (2021). Jej styl pracy wzbudził emocje części pracowników. Narastał konflikt. Nie czuję się na siłach, żeby opisać go wystarczająco obiektywnie. Nie widzę też takiej potrzeby. Kreślę sylwetki ludzi SOS-u, eksponuję ich dokonania. Nic więcej. Zakończę więc sztampowo: kadencję Beaty (przedłużoną o rok) oceni historia. A ja nie jestem historią.


Fotografie pochodzą z różnych zasobów Internetu, głównie z sosowych profilów fb.






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz