Jest rok 1999. Żary. Przystanek Woodstock. Iga patrzy na falującą przed estradą publiczność. Świat się przed nią otwiera. Nie tylko dlatego, że śpiewa razem z Jackiem Kleyffem w kultowej Orkiestrze Na Zdrowie. Od ponad roku ma szkołę, którą lubi i do której chętnie chodzi. W podstawówce była ambitną uczennicą. Dostała się do XI LO im. Mikołaja Reja. Nauka w „Reju” nie poszła tak, jak sobie to wyobrażała. Poddano ją silnej presji. Ze strachu nie była w stanie jeść. Zdarzało jej się zemdleć przed lekcją łaciny albo matematyki. Szkoła chętnie się jej pozbyła. Została edukacyjnym wyrzutkiem. I jako wyrzutek trafiła do SOS-u. Tu okazało się, że wychowawcy i nauczyciele chcą z nią rozmawiać, że jej opinie są dla nich ważne. Tu spotkała inspirującą polonistkę, Grażynę Bochenek. Tym razem uczyła się już dla siebie. Oczekiwania otoczenia przestały być aż tak istotne. Odżyła. Nabrała wiary w siebie. Czuje teraz, że szkoła to ważny temat i że ten temat może być treścią jej życia.
Przenieśmy się do roku 2020. Iga Kazimierczyk
jest nauczycielką z tytułem doktora nauk pedagogicznych. Pracę doktorską
poświęciła szkolnej nudzie. Zwróciła w niej uwagę na ciekawe zjawisko: wszyscy
w szkole się nudzą, ale nikt nie chce do tego się przyznać.
- Doświadczenie nudy staje się szczególnie
emocjonalnie i fizycznie trudne przez to, że nauczyciel ciągle
gada. Dzieciaki nie mogą złapać własnych myśli. To się pojawiało w każdym
wywiadzie: nauczyciel bez przerwy do nas mówi, pani ciągle nadaje, ciągle
pisze. I oczywiście metody przekazywania wiedzy polegające na tym, że uczniom
podaje się informacje, są w pewnym momencie nieskuteczne, bo tracimy
koncentrację, ale to, że wciąż słychać czyjś głos i nic nie możemy z tym
zrobić, nawet przez sekundę w ciszy pomyśleć - jest przytłaczające. (…)
- mówiła w wywiadzie udzielonym Katarzynie Przyborskiej z „Krytyki Politycznej.
- Kiedy pytałam uczniów: jaka lekcja byłaby dla nich
interesująca, czego by chcieli - oni opowiadali o bardzo konkretnych
sytuacjach, kiedy mogą pracować nad jakimś tematem swobodnie. Podkreślali,
że chcą pracować, zaangażować się, ale chcą móc o tym np. pogadać z kolegą czy
koleżanką. Wcale nie oczekują, żeby nauczycielki nie było w ogóle. Chcieliby za
to, żeby usiadła i zwyczajnie porozmawiała z nimi, wytłumaczyła prostym
językiem, o co w tych zagadnieniach chodzi, żeby im po prostu pomogła.
-wyjaśniała dziennikarce.
Uczestniczyła w tworzeniu koncepcji
warszawskiego Muzeum Historii Żydów Polskich Polin. Ma też za sobą pracę w
Kolegium Nauczycielskim i w Centrum Edukacji Obywatelskiej. Dyrektorowała w
Zespole Szkół Laudera-Morasha. Prowadzi zajęcia dla studentów w Wydziale
Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Ukończyła kurs trenerów organizacji pozarządowych.
Specjalizuje się w szkoleniach z metody projektu, oceniania kształtującego i
współpracy z rodzicami. Koordynuje cały szereg projektów
edukacyjnych. Udostępnia materiały, pisze
poradniki i scenariusze zajęć dla nauczycieli.
Jest prezeską powstałej w roku 2015
Fundacji „Przestrzeń dla edukacji”. Działalność fundacji opiera się na założeniu, że edukacja to wspólne dobro uczniów,
nauczycieli, rodziców, pracowników oświaty, ekspertów, specjalistów i
nauczycieli akademickich. Fundacja wychodzi z mocnym przekazem na rzecz jak
najszerszego włączenia każdej z tych grup w działania prowadzące do poprawy
jakości polskiej szkoły. „Przestrzeń dla edukacji” zajmuje się też monitorowaniem
zmian w oświacie pod kątem włączania w nie wszystkich zainteresowanych tą
dziedziną życia. Organizuje seminaria, konferencje, warsztaty i cykle
szkoleniowe, upowszechniające problematykę oświatową.
Wspomniany monitoring przyniósł Idze wiedzę o kondycji polskiej szkoły. W trakcie
wdrażania reformy oświatowej z 2017 roku, patrząc na nią niezwykle krytycznie, zaangażowała
się z w medialną debatę na jej temat. Działała z ogromną energią. Niemal
codziennie pojawiała się w telewizji, klasycznej lub internetowej. Z czasem stała
się głosem środowisk niechętnych reformie. Zaangażowanie w tę dyskusję, pociągnęło za sobą jeszcze jedną
aktywność: przyłączenie się do ruchu „Obywatele dla edukacji”.
Popularność,
jaką zyskała, miała dla Igi też swoją cenę. Po pierwsze: z racji wyrazistych
poglądów przysporzyła sobie wrogów. Po drugie: wchodząc w rolę ekspertki, musiała - chcąc
nie chcąc - wypowiadać się w wielu kwestiach, stając się „dyżurną” ekspertką.
Całe szczęście
(zwłaszcza dla dzieciaków), że działalność społeczna nie przeszkadza jej w
codziennej praktyce pedagogicznej. Najchętniej zajmuje się edukacją żłobkową
(to chyba nowe pojęcie?), przedszkolną i wczesnoszkolną. Wraz z gronem
zaprzyjaźnionych osób powołała do życia dwie kameralne placówki
opiekuńczo-wychowawcze: punkt dziennego opiekuna „Drejdel” (we współpracy z
warszawską żydowską gminą wyznaniową) oraz żłobek „Piccoli ricci”.
U podstawy obu przedsięwzięć leży założenie, że wartościowa edukacja
powinna mieć dobry początek już na etapie opieki nad małym dzieckiem.
Wszystko zaczyna się w żłobku. Od dobrze zaplanowanej i prowadzonej edukacji na
tym wczesnym etapie, zależy późniejszy sukces uczniów, mierzony nie ocenami,
ale ich zadowoleniem z siebie i ze szkoły.
Tak sama pisze o swojej pracy w „Drejdlu”:
Jestem
osobą, która stara się, aby „Drejdel” nieprzerwanie się kręcił, odpowiadam za
sprawy formalne i finansowe. Jestem także drejdlowym pedagogiem, prowadzę
konsultacje z rodzicami, obserwację dzieci, planuję indywidualnie adaptacje
maluchów. Lubię pracę z ludźmi ale szczególnie z tymi najmniejszymi, bo nic nie
cieszy tak, jak obserwacja i pomaganie w procesie rozwoju drugiego człowieka.
W „Piccoli
ricci” realizuje bardzo podobne zadania.
W jej pedagogicznej filozofii kluczowym
procesem jest adaptacja. Jako pedagog, stara się nawiązać kontakt z
dzieckiem, zachować wobec niego cierpliwość i obdarzyć je zaufaniem, pozwolić
się mu „wygadać”. Rozłąka dziecka z rodzicami (uczestniczą w procesie
adaptacji) przychodzi w momencie, gdy czuje się już ono bezpieczne. I to jest autentyczna adaptacja.
Pozostaje mieć nadzieję, że
Iga spisze kiedyś swoją filozofię, że wykształci następców. Bo żłobek, w którym dzieci będą się czuły bezpieczne, będzie już innym żłobkiem. Bo
szkoła, w której dzieci będą się czuły bezpieczne, będzie już inną szkołą. O
niebo lepszą.
Fotografie zaczerpnąłem z zasobów Internetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz