niedziela, 29 listopada 2020

Słowem i detektorem. Przyczynek do dziejów polskiego radykalizmu.

Czy życie człowieka można opowiedzieć w kilku zdaniach? Nie jest to możliwe. Życie zawsze wymknie się opowiadaniu. Gdy, dodatkowo, człowiek, o którym mamy pisać, jest niespokojnym duchem, trudności z opowiadaniem rosną. Dlatego tak trudno jest mi opowiedzieć o Robercie Wyrostkiewiczu.

Młodość miał barwną. Szukał guza. Biegał po ulicy ze sprayem i pisał „SLD-KGB” (awersję do lewicy nosi w sobie chyba od zawsze). Grał na basie i perkusji w kilku rockowych kapelach. Kiedy w drugiej połowie lat 90. trafił do SOS-u, był zafascynowany wokalistą i perkusistą Genesis, Philem Collinsem. Nosił bajecznie kolorowe koszule. Miał w mieście wielu znajomych i przyjaciół. Tych, który potrzebowali pomocy, przyprowadzał do SOS-u.

Poglądy wyznawał konserwatywne, żeby nie powiedzieć: reakcyjne. Nie znosił rewolucji francuskiej i jej przywódców. Żarliwie religijny. Wstąpił do Bractwa Piusa X. Zauroczony postacią świętego Franciszka z Asyżu, widział swoją przyszłość we franciszkańskim habicie. Myślę, że gdyby żył w Rumunii lat 30., byłby niechybnie żołnierzem Legionu Michała Archanioła...

Nie jestem w stanie odtworzyć jego życiorysu. Wiem, że próbował studiować teologię w warszawskiej Akademii Teologii Katolickiej (dziś: Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego), ale uczelnia ta stanowiła w jego oczach bastion katolickiego modernizmu i liberalizmu. Trzy lata spędził w Zakonie Braci Mniejszych Kapucynów Tradycyjnej Obserwancji we Francji. Studiował w Wyższej Szkole Ekonomiczno-Humanistycznej w Skierniewicach i w Wyższej Szkole Pedagogicznej Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Warszawie.

Pisze prawie od zawsze. Ma dziennikarskie zdolności i odpowiedni temperament.  Najdłużej, bo od 1996 roku, pisał w tygodniku „Nasza Polska” (istniał w formie papierowej do 2016 r.).  Nie potrafię wyliczyć wszystkich tytułów, z którymi był (bądź jest nadal) związany. Podam niektóre: „Gazeta Warszawska”, „Niedziela”, „Warszawski Wieczór”, „Białostocki Wieczór”, „Sokólski Wieczór”, „Świat rolnika BIZNES”, „Zakazana Historia”. Do tego dochodzą portale (Fronda.pl, Prawy.pl, wSensie.pl). No i profil fb. Współpracuje również z Radiem Dla Ciebie, zasiadając w jego radzie programowej. Zajmuje się dziennikarstwem informacyjnym, reporterskim i śledczym. Raz po  raz popełnia felietony. Działa w Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich. Pełnił funkcję wiceprezesa Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

W roku 2013 ukazała się jego książka „Absurdy postępu”. Tak pisał w przedmowie do tej publikacji pisarz Andrzej Pilipiuk:

„Tytuł oddaje doskonale treść książki - 142 krótkie rozdziały, pokazujące absurdy usilnej promocji ideologii gender czy koślawo pojętych pojęć wolności, równości czy tolerancji. Przykłady obejmują cały „cywilizowany” świat. Możemy przeczytać m.in. o przymusowej nauce masturbacji młodzieży w Hiszpanii pod hasłem „Przyjemność jest w twoich rękach” czy o głosach mówiących, że krawaty przyczyniają się do globalnego ocieplenia, ponieważ mężczyźni w nich się zgrzewają, emitując więcej CO2. Znajdziemy tam też informacje o lobby pedofilskim czy takie „smaczki”, jak wypowiedź kanadyjskiego psychiatry próbującego przekonywać, że pedofilia jest czymś w rodzaju orientacji seksualnej tak samo jak hetero- czy homoseksualizm. Tutaj też wspomnieć należy o zoofilach, którzy w Niemczech otwarcie demonstrują przeciwko „dyskryminującemu ich niemieckiemu prawu”, nakładającemu mandat do 25 tys. euro za jej uprawianie. Zaskakuje też liczba społeczności zoofilskiej, sięgająca dwóch milionów! (...)”

Paradoksami i absurdami współczesnej cywilizacji Robert zajmuje się nie tylko w tej publikacji. Dużo uwagi poświęca zjawisku, które nazywa ekoterroryzmem. Postrzega je jako kryjący się pod szyldem walki o prawa zwierząt, doskonale skonstruowany biznes.

Często serwuje swoim czytelnikom wyraziste i kontrowersyjne poglądy. Oto próbka:  

„Grzechem pierworodnym polskiego węgla jest to, że jest polski. To najbardziej kłuje w oczy innych graczy na rynku węglowym. (…) Na pewno jest w tym polityka ekologiczna, ale w takim zakresie, że za większością instalacji ekologicznych elektrowni wiatrowych stoi przemysł niemiecki. To wszystko, co się kryje pod twarzą Grety Thunberg, (…) nie jest odseparowane od wielkiej polityki i biznesu, dlatego że rodzina Thunbergów siedzi w środku tego wielkiego biznesu. Jest powiązana z takimi spółkami, jak Ikea czy funduszami powierniczymi, które czerpią zyski z eliminacji węgla na rynku europejskim”. 

No tak, patriotyzm to ważny element światopoglądu Roberta. Patriotyzm w formacji nacjonalistycznej, duchu antyniemieckim, pełen podejrzliwości wobec Unii Europejskiej.

Jest mistrzem prowokacji. Kocha jątrzyć. Kilka tygodni temu napisał na fb, że umówił się z Kają Godek na kawę i colę, bo dobrze czasem spotkać się z kimś jeszcze bardziej przez ludzi znienawidzonym. Atakuje bez pardonu. Bywa, że miota obelgi. Jego polemiczne szarże przywodzą na myśl słynne listy świętego Hieronima, skierowane przeciw heretykom. Prześladowany przez sanację felietonista „Myśli Narodowej” Adolf Nowaczyński też mógłby być (i pewnie jest) jego patronem.

Zafascynowany historią. Specjalizuje się w demaskowaniu ludzi, którzy ukrywają przed światem swoje zaangażowania z czasów PRL. Dla tej sprawy gotów jest wejść w konflikt z prawem. W roku 2012 został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na pięć lat zaniszczenie, uszkadzanie, ukrywanie czy przywłaszczanie wszelkich „dokumentów pamięci narodowej”. Sam twierdzi, że wyniósł wtedy poza czytelnię Instytutu Pamięci Narodowej kilka fotografii ubeków. Chciał je wykorzystać w pisanych właśnie artykułach. Post factum zawiadomił o tym IPN. Karę uważa za niewspółmierną w stosunku do czynu.


Jego wielką miłością jest archeologia. Odbył w tej dekadzie studia archeologiczne w Uniwersytecie Warszawskim. Namiętnie poszukuje śladów przeszłości. Bierze udział w licznych wyprawach archeologicznych i poszukiwawczych. Wspólnie z żoną (też jest archeologiem) odkryli nad Gopłem elementy wczesnośredniowiecznych umocnień nabrzeża. W terenie działa oczywiście z detektorem. Ma w tej dziedzinie osiągnięcia. Walczy o legalizację tego rodzaju poszukiwań (nazywa je odpowiedzialnym detektoryzmem). Współzakładał Komitet Zachowania Reduty Ordona. Prezesuje Mazowieckiemu Stowarzyszeniu Historycznemu „Eksploratorzy.pl”. Jest redaktorem naczelnym portalu informacyjnego Archeolog.pl. Pisze w „Odkrywcy”. Popularyzuje relikty przeszłości. Prowadzi spotkania z młodymi, od przedszkolaków zaczynając, na studentach kończąc (w Uniwersytecie Rzeszowskim ma wykład dla studentów III roku pt. ,,Bezpieczeństwo kulturowe w obszarze bezpieczeństwa wewnętrznego państwa). Odnalezione przez siebie skarby eksponuje w prywatnym Muzeum Wojny i Pokoju. Muzeum ma swoją siedzibę w nadgoplańskim Popowie. Pracował jakiś czas w gdańskim Muzeum Westerplatte. To naprawdę dużo jak na jeden życiorys. Myślę, że mi to przyznacie.

Pochodzi z Zakopanego. Wiele lat mieszkał w Sulejówku. Aktualnie żyje we wspomnianym Popowie. Uważajcie. Jeśli wybierzecie się mroźną porą nad Gopło, ktoś właśnie może wychodzić z jeziora. Nie będzie to goplański potwór, tylko Robert Wyrostkiewicz, korzystający z uroków kąpieli „tout comme les morses”.


Wykorzystane w tym tekście fotografie pochodzą z zasobów Internetu, w tym z profilu fb Roberta Wyrostkiewicza. 












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz