sobota, 28 sierpnia 2021

Odpowiednią dać słowu formę

Mówi się, że człowiek jest tajemnicą. Tę myśl powtórzono tyle razy, że stała się wytartym banałem. A jednak historia Janusza „Hugo” Korzeniowskiego sprawia, że gotów jestem tę myśl przypomnieć. Trafił do SOS-u w roku 1996. Był u nas w klasie pierwszej i chyba - przez pewien czas - w drugiej. Odszedł sam albo skreśliliśmy go z listy uczniów, nie pamiętam. Nie poznaliśmy się na nim. Zbuntowany, niepoważny, niepokojący: tak go wtedy widzieliśmy. Nie odkryliśmy żadnego z jego talentów…

  Kontakt na wiele lat się urwał. W roku szkolnym 2019/2020 jedna z naszych grup trafiła na zajęcia kaligraficzne w wilanowskim muzeum. Młodzi wrócili z tych zajęć zauroczeni prowadzącym. Wspomniał w czasie zajęć, że i on był kiedyś uczniem SOS-u. To był właśnie Hugo.

Nie wiem o nim zbyt wiele. Szukam informacji w sieci. Znalazłem nawet coś w rodzaju biografii. Przytaczam Wam ją w całości:

„Janusz Korzeniowski  (23 lipca 1979 - 1 lipca 2020) - wielki miłośnik pisma i jego historii, kaligraf, rekonstruktor, typograf, związany  z Muzeum Pałacu Króla Jana III Sobieskiego w Wilanowie, w tutejszym Scriptorium prowadził swoje zajęcia. Autor wzorników pisma. Człowiek wyjątkowo utalentowany, a jednocześnie skromny i cierpliwy. Laureat Warszawskiej Nagrody Edukacji Kulturalnej 2016. Dobry duch konkursu „Piórem i Pazurem”.”

Był niesamowicie pracowity. Trudno policzyć, w ilu projektach edukacyjnych, w ilu audycjach radiowych wziął udział, ile razy spotkał się w szkołach z dziećmi i młodzieżą. Zawsze uważny, zawsze serdeczny. Szukał w tych wszystkich spotkaniach kontaktu „jeden na jeden”. Rozmawiał z uczestnikami zajęć bądź z turystami odwiedzającymi Wilanów. Zależnie od ich potrzeb, wypisywał uzgodnione teksty na kawałkach papieru. Przede wszystkim imiona. Tysiące imion. Z różnych stron świata. Dedykacje dla zakochanych, życzenia na różne okazje, podziękowania, dyplomy, wszystko.


Umiał  snuć wizje i je realizować. Jego wielkim marzeniem było zaaranżowanie przestrzeni przeznaczonej wyłącznie na zajęcia kaligraficzne. Chciał, aby było to miejsce pełne zieleni, wody i światła. W ciągu kilkunastu lat swojej pracy skonstruował własnoręcznie dwie prasy drukarskie. Zbudował pulpity, stoły i ławy. Przygotował skrzynie i pudła ma materiały. Opracował rysunki do ćwiczeń kaligraficznych. W końcu powstało Scriptorium Villa Nowa, które służy odwiedzającym wilanowskie muzeum po dziś dzień.

Kaligrafia stała się dla niego życiową filozofią. Nie miał wątpliwości, że buduje ona wnętrze człowieka, a ponadto uczy porządku, czystości, konsekwencji w pracy i cierpliwości. Kaligrafia to sztuka, która porządkuje nasze wnętrze i otoczenie.

Kiedy umarł (przedwcześnie) w roku 2020, współpracownicy żegnali się z nim takimi słowami: „Trudno policzyć ludzi, których zaraziłeś pasją sztuki kaligrafii. Prowadząc jej warsztaty, uczyłeś jak układać rękę, jak kreślić piękne litery. Ze społeczną pasją i cierpliwością nauczyciela wychowywałeś adeptów pięknego pisma, mówiąc im o szacunku dla dziedzictwa i wartości nauki w życiu człowieka. Przemożna chęć dzielenia się wiedzą i umiejętnościami oraz otwartość, z jaką witałeś publiczność w każdym wieku w Scriptorium Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, sprawiły, że stałeś się wzorem edukatora muzealnego. Będzie nam brakować Twojego zapału, entuzjazmu i pomocy w rozwiązywaniu codziennych i niecodziennych trudności.”. I jeszcze jedno, fejsbukowe pożegnanie: „Widocznie w niebieskiej kancelarii był potrzebny ktoś z tak wybitnie ułożoną ręką. Ile razy będę wchodził do pałacowych ogrodów, mijając namiot po lewej, tyle razy przyjdzie mi na myśl postać królewskiego skryby w szlacheckim kontuszu. Tam zawsze będzie jego miejsce i myślę, że Jego następcy będą czuli Jego wielkie duchowe wsparcie.”


'


                                                                                                     Fotografie pochodzą z zasobów Internetu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz