Mówi się, że człowiek jest tajemnicą. Tę myśl powtórzono tyle
razy, że stała się wytartym banałem. A jednak historia Janusza „Hugo”
Korzeniowskiego sprawia, że gotów jestem tę myśl przypomnieć. Trafił do SOS-u w
roku 1996. Był u nas w klasie pierwszej i chyba - przez pewien czas - w
drugiej. Odszedł sam albo skreśliliśmy go z listy uczniów, nie pamiętam. Nie
poznaliśmy się na nim. Zbuntowany, niepoważny, niepokojący: tak go wtedy
widzieliśmy. Nie odkryliśmy żadnego z jego talentów…
Kontakt na wiele lat się
urwał. W roku szkolnym 2019/2020 jedna z naszych grup trafiła na zajęcia
kaligraficzne w wilanowskim muzeum. Młodzi wrócili z tych zajęć zauroczeni
prowadzącym. Wspomniał w czasie zajęć, że i on był kiedyś uczniem SOS-u. To był
właśnie Hugo.
Nie wiem o nim zbyt wiele. Szukam informacji w sieci. Znalazłem nawet coś w rodzaju biografii. Przytaczam Wam ją w całości:
„Janusz Korzeniowski (23 lipca 1979 - 1 lipca 2020) - wielki miłośnik pisma i jego historii, kaligraf, rekonstruktor, typograf, związany z Muzeum Pałacu Króla Jana III Sobieskiego w Wilanowie, w tutejszym Scriptorium prowadził swoje zajęcia. Autor wzorników pisma. Człowiek wyjątkowo utalentowany, a jednocześnie skromny i cierpliwy. Laureat Warszawskiej Nagrody Edukacji Kulturalnej 2016. Dobry duch konkursu „Piórem i Pazurem”.”
Był niesamowicie pracowity. Trudno policzyć, w ilu
projektach edukacyjnych, w ilu audycjach radiowych wziął udział, ile razy
spotkał się w szkołach z dziećmi i młodzieżą. Zawsze uważny, zawsze serdeczny.
Szukał w tych wszystkich spotkaniach kontaktu „jeden na jeden”. Rozmawiał
z uczestnikami zajęć bądź z turystami odwiedzającymi Wilanów. Zależnie od ich
potrzeb, wypisywał uzgodnione teksty na kawałkach papieru. Przede wszystkim
imiona. Tysiące imion. Z różnych stron świata. Dedykacje dla zakochanych,
życzenia na różne okazje, podziękowania, dyplomy, wszystko.
Umiał snuć wizje i je realizować. Jego wielkim marzeniem było zaaranżowanie przestrzeni
przeznaczonej wyłącznie na zajęcia kaligraficzne. Chciał, aby było to miejsce
pełne zieleni, wody i światła. W ciągu kilkunastu lat swojej pracy skonstruował
własnoręcznie dwie prasy drukarskie. Zbudował pulpity, stoły i ławy.
Przygotował skrzynie i pudła ma materiały. Opracował rysunki do ćwiczeń
kaligraficznych. W końcu powstało Scriptorium Villa Nowa, które służy
odwiedzającym wilanowskie muzeum po dziś dzień.
Kaligrafia stała się dla niego życiową filozofią. Nie miał wątpliwości, że buduje ona wnętrze człowieka,
a ponadto uczy porządku, czystości, konsekwencji w pracy i cierpliwości.
Kaligrafia to sztuka,
która porządkuje nasze wnętrze i otoczenie.
Kiedy umarł (przedwcześnie) w roku 2020, współpracownicy
żegnali się z nim takimi słowami: „Trudno policzyć ludzi, których
zaraziłeś pasją sztuki kaligrafii. Prowadząc jej warsztaty, uczyłeś jak układać
rękę, jak kreślić piękne litery. Ze społeczną pasją i cierpliwością nauczyciela
wychowywałeś adeptów pięknego pisma, mówiąc im o szacunku dla dziedzictwa i
wartości nauki w życiu człowieka. Przemożna chęć dzielenia się wiedzą i
umiejętnościami oraz otwartość, z jaką witałeś publiczność w każdym wieku w
Scriptorium Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, sprawiły, że stałeś się
wzorem edukatora muzealnego. Będzie nam brakować Twojego zapału, entuzjazmu i
pomocy w rozwiązywaniu codziennych i niecodziennych trudności.”. I jeszcze
jedno, fejsbukowe pożegnanie: „Widocznie w niebieskiej kancelarii był potrzebny
ktoś z tak wybitnie ułożoną ręką. Ile razy będę wchodził do pałacowych ogrodów,
mijając namiot po lewej, tyle razy przyjdzie mi na myśl postać królewskiego
skryby w szlacheckim kontuszu. Tam zawsze będzie jego miejsce i myślę, że Jego
następcy będą czuli Jego wielkie duchowe wsparcie.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz