sobota, 9 października 2021

Cokolwiek uczyniliście...

Nigdy w życiu nie głodowałem. Nigdy nie brakowało mi wody. Owszem, zdarzyło mi się parę razy zanocować pod gołym niebem, ale to było latem. Nigdy więc nie groziło mi, że zamarznę. Kiedy chorowałem, zawsze w pobliżu znalazł się jakiś lekarz. Nie umiem wczuć się w sytuację ludzi, którzy znaleźli się w ekstremalnych sytuacjach…

Czytałem jednak sporo relacji. Mam też do dyspozycji powtarzane po wielokroć rodzinne opowieści. Te o tułaczkach z 1939 czy 1944 roku. Również te o ucieczce z zagarniętej przez bolszewików Rosji.

W przeczytanych i zasłyszanych opowieściach pojawia się motyw przekraczanej granicy i związanych z tym obaw oraz niebezpieczeństw. We wczesnym dzieciństwie te obrazy poruszały moją wyobraźnię. No i teraz do mnie wróciły. Od kilku tygodni pojawiają się w Internecie poruszające sceny. Sceny przerażenia i poniżenia. Skulone i tulące się do siebie postacie. Strach w oczach dzieci. I całe mnóstwo mundurów. A za tymi scenami idą pytania. Coraz trudniejsze. Czy rzeczywiście odpowiedzialność za to, co się dzieje, ponosi wyłącznie białoruski satrapa? Czy przestępcze powiązania niektórych spośród przekraczających granice, są uzasadnieniem dla tak radykalnych działań, jak push-backi? Dlaczego nie można udzielić podstawowej pomocy tym, którzy jej potrzebują?



Pytań jest oczywiście więcej. Każdy, kto myśli i czuje, zadaje ich sobie sporo. Odpowiedzi na te pytania poszukiwaliśmy wspólnie, podczas debaty, do której doszło w SOS-ie w ostatni czwartek, tj. 7 października. Tradycja debat i rozmów jest u nas bardzo długa. Ze wzruszeniem przeglądam migawki z dyskusji z Markiem Kotańskim, która odbyła się w SOS-ie przeszło trzydzieści lat temu. Na Rzymowskiego również dyskutowaliśmy. Zwłaszcza w  trudnych chwilach, kiedy ludzie szukali rozeznania. Razem szukać go łatwiej…

W czwartkowej debacie głos zabierali Alicja, Julka, Oliwia, Viola, Zuzia, Bartek, Dan, Krzysztof, Norbert, Patryk i Zbyszek. Inni aktywnie słuchali. W roli eksperta wystąpił Antek. Wiadomo, dyskusja nie może zmienić sytuacji ludzi, uwięzionych pomiędzy Polską a Białorusią. Może jednak pomóc nam w zrozumieniu ich sytuacji. Może nas na ich sytuację uwrażliwić. Może pomóc wypracować pomysły konkretnych działań. Takie działania zresztą już w SOS-ie trwają. Koło wolontariatu, zainspirowane przez Antka, zorganizowało we wrześniu zbiórkę rzeczy potrzebnych uchodźczyniom z podwarszawskich ośrodków. Jurek i Gosia wspomagają mieszkańców ośrodka mieszczącego się w Łukowie. Oby inicjatyw w tej dziedzinie było więcej.

Fotografie pochodzą z profilu fb Mikołaja Kiembłowskiego i ze strony fb MOS nr 1 SOS.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz