czwartek, 10 lutego 2022

Wyszlifował wszystkie warszawskie bruki.

Otwieram w myślach książkę o historii Warszawy, napisaną przez Arkadiusza Żołnierczyka. Nadał jej układ topograficzny: plan miasta z naniesionymi nazwami dzielnic, osiedli, placów i ulic. Przy każdej nazwie dał odsyłacz: „czytaj więcej”. Za każdym odsyłaczem kryje się opowieść: nazwa fragmentu Warszawy i jej pochodzenie, początki osadnictwa, potem oczywiste bądź zaskakujące metamorfozy lokalnej społeczności. I wreszcie: współczesność. Autor nie skąpi encyklopedycznych szczegółów. Znajduje też miejsce dla barwnych anegdot. Tak jak w swojej opowieści o osadzie Rybaki, którą możemy znaleźć na kanale „Youtube”.

To jednak nie wszystko. Żołnierczyk zadbał o to, żeby opowieść o historii miasta powtórzyć co najmniej dwa razy. Pretekstem stały się dla niego panoramy i widoki miasta, poczynając od drzeworytów z końca XVI wieku, poprzez obrazy Bernarda Belotta Canaletta, akwaforty Christopha Friedricha  Dietricha, fotografie Konrada Brandla aż po współczesne filmy nakręcone z użyciem dronów. Ta część publikacji ukazuje przemiany warszawskiego krajobrazu i - poprzez punkty dominujące w przestrzeni - jego specyficzny charakter.

Przez wiele stron ciągną się noty biograficzne. Patrycjusze i plebejusze. Bogacze i żebracy. Kupcy, finansiści i rzemieślnicy. Uczeni, lekarze, artyści. Życiorysy architektów konweniują rewelacyjne z opisem zaprojektowanych przez nich pałaców i kamienic (zasada: człowiek i miejsce). Pojawia się też analiza rzeźb i obrazów, uzupełniona o zaskakujące porównania. Opowieści o fabrykantach umożliwiają poznanie dziejów stołecznego przemysłu. No i pomniki. W końcu Warszawa z nich słynie. A pan Arek lubi o nich opowiadać. Dobre kilkadziesiąt stron o pomnikach. I  jeszcze cmentarze. Katolickie, prawosławne, ewangelickie, żydowskie. A skoro cmentarze, to i wielokulturowość. Jednym z jego ulubionych tematów jest Warszawa żydowska. To właśnie jej poświęcił rozdział w dziewiątym tomie wydawnictwa „Echa dawnej Warszawy”. Z wielkim zapałem tropi pozostałości cmentarzy, które mieściły się w granicach dawnej Warszawy. Interesują go też inne elementy historycznej miejskiej infrastruktury. Chętnie zajmuje się torami wyścigów konnych. Potrafi skupić uwagę na takim szczególe, jak waga osobowa w Parku Ujazdowskim.  

Porusza również wątki tabu. Jeden rozdział poświęcił problematyce warszawskiej prostytucji (tytuł: „Szlakiem czerwonych latarni”). Dużo miejsca zajmują u niego trupy. Dla wielu to wstydliwy temat. Pisząc o ciemnych zaułkach, niedoświetlonych klatkach schodowych, ale i rozświetlonych blaskiem świec salonach bogaczy, potrafi precyzyjnie wskazać, kto, gdzie, kogo i z jakich powodów ukatrupił. Kolejny rozdział: przestępczość.

Podłożem wielu zbrodni jest namiętność, szerzej mówiąc: afekt. I on stanowi kolejny przedmiot jego zainteresowań. Żołnierczyk jest chyba najwybitniejszym specjalistą od życia emocjonalnego dawnych warszawiaków, a zwłaszcza warszawskich powstańców z 1944 roku. Skoro już mowa o bytach niematerialnych, nie mogło zabraknąć w jego książce o Warszawie historii o duchach oraz o tym, komu i dlaczego się ukazują.

Nie można zapomnieć o adresowanych do najmłodszych czytelników atrakcyjnie podanych warszawskich legendach.

Siedemset-osiemset stron. A może kilka tomów? Dzieło doprawdy imponujące.  Niezbędne w bibliotece każdego varsavianisty. I co z tego, że nie możemy zdjąć go z półki? Tak czy inaczej, ono istnieje. Utrwalone  w dziesiątkach opowieści (patrz filmy umieszczone na „Youtube” i audycje Radia dla Ciebie). Zapisane w 285. postach, które znaleźć można na blogu „Warszawy historia ukryta” i w wielu innych, które pojawiły się na autorskim profilu fb. Przede wszystkim jednak obecne w pamięci tysięcy ludzi, którzy mieli okazję w ciągu ostatnich dwudziestu kilku lat spacerować z nim po warszawskich traktach.

Bo Arkadiusz Żołnierczyk jest warszawskim przewodnikiem. Znanym i niezwykle cenionym. Takim, który wyszlifował wszystkie warszawskie bruki. Związki miedzy nim a miastem (i pewnie też Mazowszem), rozpatrywać należy w kategoriach silnego afektu.





Maturę zdał w SOS-ie w roku 1990. Przez całe lata zatrudniał się jako przedstawiciel handlowy. Uzyskał licencję przewodnika po Warszawie i Mazowszu. Od roku 2012 prowadzi portal „Warszawy historia ukryta”. Od 2018 r. jest współwłaścicielem biura turystycznego „Arktour”.

Gdyby ktoś zadbał o to, żeby zebrać jego mocno rozproszony dorobek, z całą pewnością byłby to wielki hit. Oby do tego doszło.


Fotografie pochodzą z różnych zasobów Internetu.














 

1 komentarz:

  1. Fantastyczne opowieści, nawet dla kogoś kto nie nie zna kompletnie historii i nie potrafi od dziecka zapamiętać nazw ulic.

    OdpowiedzUsuń