sobota, 28 stycznia 2023

Gdybym umiał cofnąć czas...

...ta opowieść miałaby zupełnie inne zakończenie. Mam na myśli opowieść o Szymonie Lasiewiczu. Pochodził z „czerwonej Łodzi. Do SOS-u trafił z sąsiedniego VI Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Rejtana. Niewiele umiem powiedzieć o jego zaangażowaniu politycznym. Wiem tylko, że działał w organizacji Czerwoni (dawniej: Czerwona Młodzież - Organizacja Młodzieżowa Polskiej Partii Socjalistycznej). Należał również do ugrupowania Młodzi (młodzieżówka partii Lewica Razem), gdzie pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Zarządu Krajowego i koordynatora social media. Zakwalifikowany do Parlamentu Młodych Rzeczpospolitej Polskiej V kadencji (2022), został tam współprzewodniczącym Klubu Młoda Socjaldemokracja.


Aktywista społeczny. Chciał zmieniać świat zgodnie ze swoimi przekonaniami. Uczestniczył w przedsięwzięciach ekologicznych. Działał na rzecz społeczności LGBTQ+ („Dowolne zaimki!”). Starał się przeciwdziałać wykluczeniu komunikacyjnemu. W Internecie natrafiłem na akcję sprzeciwu wobec likwidacji bezpośredniego połączenia kolejowego z Warszawy do Góry Kalwarii. Akcję z jego udziałem. Mówił wtedy: „ - Zmiany w kursowaniu pociągów odbierają szansę na rozwój moim rówieśnikom mieszkającym pod Warszawą. Tu nie chodzi tylko o jeden przystanek mniej w rozkładzie. Tu chodzi o naszą przyszłość oraz o to, czy nasze perspektywy będą ograniczone czy nie”. Zbierał podpisy pod petycją do marszałka Sejmiku Województwa Mazowieckiego Adama Struzika, w której domagał się prawdziwych konsultacji z mieszkańcami Góry Kalwarii i okolicznych miejscowości w sprawie planowanych zmian w ruchu pociągów.

Ideowy i bezkompromisowy. Lubiany. „Chcę, aby wszyscy wiedzieli, że byłeś dobrym człowiekiem, człowiekiem z pasją. Do końca miałeś tę pasję i zarażałeś nią innych. Nigdy wcześniej nie spotkałam tak zdeterminowanej i odważnej osoby.” - pisze o nim na swoim profilu fb Ania Kucharska.  A znała go bardzo dobrze.

Gdzieś w tle wszystkich jego działań była muzyka. Chyba grunge, z całą pewnością nie tylko.

Swoje myśli potrafił przelać na papier. Potwierdza to jego nauczyciel filozofii, Marcin Kostyra: „Szymon, podjąłeś się napisania pracy o temacie niepopularnym („Czy komunizm ma szansę być zbawieniem dla świata?”), zająłeś się obroną komunizmu. I mimo, że osobiście znalazłbym wiele wątków do dyskusji, to chylę czoła przed Twoją pasją do refleksji politycznej. Świetnie orientujesz się w tym co piszesz, a piszesz jasno i logicznie”. Recenzja Marcina trafiła do Internetu. Zarówno nauczyciel, jak i autor eseju, doświadczyli z jej powodu hejtu. Nie potrafię tego zrozumieć, ale co w takim razie można powiedzieć o hejcie, który spotkał Szymona pośmiertnie („Jednego mniej!”)? Nie istnieją słowa, którymi da się go skomentować!

W SOS-ie pracujemy zwykle z młodym człowiekiem dwa, trzy lata, rzadziej cztery. W czasach kiedy SOS miał charakter bardziej wspólnotowy, przekładało się to często na intensywnie  przeżywaną znajomość, czasem przeradzającą się w zażyłość. Współczesny SOS przypomina fabryczną taśmę. Znajomości są - w dosłownym sensie - przelotne. Taka była też moja ponad trzymiesięczna znajomość z Szymonem. Sprowadziła się do czasu trwania lekcji historii i dwóch krótkich rozmów. Pierwsza z nich dotyczyła „ludowej” wizji historii. Szymon zareagował na moją wzmiankę o chłopach pańszczyźnianych. To był wyraźnie jego konik. Podszedł do mnie po lekcji. Zagaił. Powoływał się na „Ludową historię Polski” Adama Leszczyńskiego. To co mówił, odsłaniało i wiedzę, i wrażliwość. Druga rozmowa zdarzyła się nam kilka dni po śmierci Jerzego Urbana i miała charakter międzypokoleniowej prowokacji. Przewidując, co powiem o „Goebbelsie stanu wojennego”, Szymon dyskutował ze sobą w moim imieniu. Tak czy inaczej, obie rozmowy były dla mnie interesujące. Obiecywały wiele na przyszłość. Nie wiedziałem wtedy, że przyszłość będzie tak krótka.

Dysponował imponującą wiedzą historyczną. Umiał jej używać. Reprezentował wysoki poziom refleksji. W poniedziałek 12 grudnia klasa 2a, jak co tydzień, miała lekcję historii. To była czwarta godzina lekcyjna. Zajmowaliśmy się mniejszościami narodowymi i etnicznymi Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Trzeba było ich nazwy przyporządkować charakterystykom. Wynik Szymona: 11/11 pkt, ocena: celujący. Nie po raz pierwszy. Pamiętam moment, w którym wychodził z klasy. Wydawało mi się, że jest zadowolony. To była 12.30. Chciałbym teraz cofnąć czas i zatrzymać go na tamtej godzinie. Niestety, nie umiem cofnąć czasu.


Fotografie pochodzą z różnych zasobów Internetu.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz