Temat tego posta przyszedł do mnie sam, niespodziewanie. Ale mam świadomość sprawstwa Krzysztofa Kazimierczaka, który przysłał mi link do materiału filmowego nagranego w Muzeum Polin, w ramach serii „Nie bądź obojętny!”. W tym materiale Hanna Szmalenberg opowiada historię powstania Muru-Pomnika Umschlagplatz.
Znam ten pomnik i co nieco o nim
czytałem. Wiedziałem, że stworzyli go właśnie Hanna Szmalenberg (architektka) i
Władysław Klamerus (rzeźbiarz). Nie wiedziałem jednak nic o łączącej dwójkę
artystów przyjaźni. Tym bardziej - nie wiedziałem nic o sygnalizowanych przez
Krzysztofa powiązaniach Hanny Szmalenberg z SOS-em.
Opowieść współtwórczyni pomnika mocno mnie poruszyła. W
wieku 73 lat Hanna Szmalenberg prezentuje młodzieńczy radykalizm. Mówi o niezrealizowanym
pomyśle umieszczenia imion i nazwisk 25
tysięcy ofiar Wielkiej Akcji (masowe deportacje z getta w 1942 roku) na ścianie
budynku sąsiadującej z pomnikiem szkoły. 25 tysięcy to mniej niż 1/10
wszystkich, którzy trafili w 1942 i 1943 r. na Umschlagplatz. Tak czy inaczej, chodzi
o wielki tłum ludzi. Tak radykalna interwencja w miejskiej przestrzeni stworzyłaby
wrażenie, jakby wszyscy ci ludzie wrócili na Umschlagplatz. Umożliwiłaby
dohumanizowanie tej historycznej przestrzeni.
Humanizowanie przestrzeni było i jest istotnym wątkiem w działalności projektowej Hanny Szmalenberg. Jako uczennica Oskara Hansena, wzięła udział w dwóch istotnych projektach z tego nurtu, wykonanych pod kierunkiem mistrza („Studium Humanizacji miasta Lubina” (1975), „Studium Humanizacji Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Pruszkowie” (1979).
Ta potomkini zasłużonej
dla Warszawy rodziny protestanckiej nigdy nie umiała spokojnie siedzieć w
pracowni. Musiała coś robić dla ludzi. Włączyła się w nurt działań demokratycznej
opozycji. Współtworzyła sieć łączności podziemnego „Tygodnika Mazowsze”.
Po realizacji pomnika na Umschlagplatz (1988), zaprojektowała wspólnie z Klamerusem pomnik-nagrobek Lejba Najdusa (żydowski poeta), wystawiony w roku 1990 staraniem fundacji Shalom na cmentarzu żydowskim przy ulicy Okopowej w Warszawie.
W 1995 r. na skwerze u zbiegu ulic Anielewicza i Zamenhofa odsłonięto pomnik Żegoty, konspiracyjnej Rady Pomocy Żydom (projektanci: Marek Moderau i Hanna Szmalenberg).
W 2006 r. uporządkowano skwer wokół Kopca Anielewicza
(zbieg ulic Dubois i Miłej), upamiętniającego likwidację bunkra Żydowskiej
Organizacji Bojowej (dawny adres: Miła 18a). U podnóża kopca powstał obelisk w
kształcie ostrosłupa, zaprojektowany przez Hannę Szmalenberg, wykonany przez
Marka Moderau. Widnieje na nim napis w językach polskim, angielskim i jidysz pióra
Piotra Matywieckiego. Znalazło się też miejsce dla 51 nazwisk poległych w tym
miejscu powstańców z ŻOB-u, których tożsamość zdołali ustalić historycy. Bojownicy wrócili po
latach na Muranów!
Współtwórczyni wszystkich tych upamiętnień działa aktywnie w Społecznym Komitecie
Opieki nad Cmentarzami i Zabytkami Kultury Żydowskiej w Polsce. Uczestniczy w
zbiórkach na rzecz renowacji cmentarza żydowskiego przy ulicy Okopowej.
Znalazła się wśród inicjatorów wpisania Kopca Anielewicza do rejestru zabytków.
Humanizowanie miasta ma dla niej również wymiar ekologiczny. Wspólnie z
Klamerusem stoczyli bój w obronie topoli przy ulicy Stawki (zdaniem działaczy
była zbyt pospolita, żeby zachować ją w obrębie pomnika). Zadbała o zasadzenie dębu
w najbliższym otoczeniu pomnika Żegoty. Można ją było spotkać wśród
protestujących w roku 2013 przeciw kontrowersyjnej rewitalizacji Ogrodu Krasińskich.
Nie wiem, czym zajmowała się w SOS-ie. Krzysztof wie. Mogę
domniemywać, że - starsza o sześć lat od Klamerusa - wspomagała sosersów w
rozwoju artystycznym, a potem wciągnęła do tej roboty swojego przyjaciela spod
Tatr. Jasności nie mam. Mam za to jasność, że idea humanizowania rzeczywistości
nadal sytuuje ją blisko SOS-u. Bo czymże innym zajmują się od półwiecza ludzie
SOS-u, jak nie humanizowaniem szkolnej rzeczywistości?
Fotografie pochodzą z różnych zasobów Internetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz