Rutyna szkolnej codzienności potrafi być nie do wytrzymania. Ile można wypełnić kart pracy? Jak długo można powtarzać i utrwalać materiał? I właśnie dlatego, jeśli zdarzy się podczas jakiejś lekcji odrobina szaleństwa, warto wejść w tę sytuację, żeby choć ten jeden raz w roku zrobić coś nieszablonowo. W tym przypadku pierwszy ruch wykonała Nadia. Oglądaliśmy właśnie film o rekonstrukcji Nocy Listopadowej, niespecjalnie atrakcyjny. Ale nie to przeszkadzało Nadii. Zarzuciła twórcom filmu, że nie przyłożyli się do scenografii i „zostawili” w kadrze filmu całkiem współczesnych przechodniów i równie współczesne samochody.
- To może my wymyślimy lepszy film
- zaproponowałem nieśmiało. Przeszło! Ustaliliśmy, że punktem wyjścia do
naszego filmu będzie bitwa pod Olszynką Grochowską. 25 lutego 1831 roku ważyły
się losy Warszawy. Zacięty, krwawy bój nie został rozstrzygnięty, ale przerwał
szybki marsz Rosjan na stolicę Królestwa Polskiego. Z racji nierównych sił
nazywano tę bitwę (nie jest to oczywiście jedyny przypadek) „polskimi
Termopilami”.
Umówiliśmy
się na spontaniczną aktywność. Nie było żadnej gwarancji, że złożymy wszystkie pomysły
w jedną całość. I chyba rzeczywiście to się nie udało… Zresztą oceńcie sami…
Emil
zaproponował, żeby punktem wyjścia do filmu były dwa krajobrazy: ten sprzed
bitwy i ten po bitwie. W świetle porażającej różnicy między nimi, wszystko inne
powinno pozostać w domyśle. Filip chciał zawrzeć w planowanej realizacji większą
dawkę ruchu. Ten efekt planował osiągnąć, pokazując kolejne, naprzemienne
szarże Rosjan i Polaków na osławioną olszynkę. To mogłoby, jego zdaniem, oddać
niepewność i dramatyzm wojennych zmagań, tym bardziej, że widz pozostałby w
przekonaniu, że bitwa nie znalazła rozstrzygnięcia. Ivan chętnie dołączyłby do tych
naprzemiennych ataków proces decyzyjny. Rozkazy dowódców i działania żołnierzy -
wszystko razem miałoby utworzyć nieco komiczny efekt komputerowej strzelanki. Dodaną
wartość edukacyjną stanowiłoby wprowadzenie do scenariusza głównych aktorów
bitwy (Dybicz, Rosen, Pahlen, Chłopicki, Żymierski i inni). Tymon uzupełnił
poprzednie pomysły o propozycję przygotowania kolejnych migawek, które
umożliwiłyby pokazanie wydarzeń „klatka po klatce” i wyeksponowanie
najważniejszych chwil („w wojnie ważne są tylko chwile”).
Kacper, jako jedyny, zajął się treścią, a nie formą. Według jego scenariusza na polu bitewnym spotykają się polska szpiegini Katarzyna Czerniak, która udaje rosyjską sanitariuszkę (czy mogła pełnić tę rolę kobieta?), jednocześnie przekazując istotne informacje stronie polskiej oraz ambitny rosyjski oficer Aleksiej Czerniakow, który dowodzi jedną z grup szturmujących olszynkę. W decydującym momencie okazuje się, że Katarzyna i Aleksiej są rodzeństwem, a ich rodzice (Rosjanin i Polka) musieli się rozstać w sytuacji między-etnicznego konfliktu. Czerniakow odkrywa całą prawdę o siostrze-szpiegini i staje w obliczu konfliktu powinności (ratować siostrę czy zapewnić zwycięstwo swoim?).
„Olszynka Grochowska, będąca niemal trzecim bohaterem, jest świadkiem tragicznych wydarzeń, które miały miejsce w czasie powstania listopadowego. To właśnie w tym lesie, kiedy byli dziećmi, spotkali się Aleksiej i Katarzyna ostatni raz, a ich rodzice, Polka i Rosjanin, byli kiedyś blisko związani, choć musieli się rozstać ze względu na różnice narodowe. Las staje się miejscem, w którym ich losy ponownie się krzyżują, a z czasem także miejscem ich rozstania, kiedy dorosłe już postacie stają po przeciwnych stronach konfliktu. Olszynka staje się symbolem pamięci, przemiany i ofiary, a także miejscem, w którym dokonują się ważne życiowe wybory.”
-
pisze Kacper. Pokazana w jego scenariuszu przepychanka tożsamości (nie tylko narodowych) przenosi
nas w krąg problemów bliższych współczesności. Szkoda, można powiedzieć, że
polska szpiegini nie weszła w rolę rosyjskiego oficera. Byłaby lepsza od Emilii
Plater!
Jeszcze
bliżej współczesności usytuowały się Basia i Róża, które przefiltrowały jedną z postaci z
obrazu Wojciecha Kossaka przez różne motywy popkulturowe. Moje kompetencje
nauczyciela historii nie pozwalają na daleko idące komentarze. Zauważyłem tylko,
że długowłosa postać określona jako „siostra” na nagim (ale jednak męskim)
torsie nosi tatuaż głowy orła. Dosiadanego przez nią wierzchowca identyfikuję (czy
słusznie?) jako Rainbow Dash’a. Jedynym elementem z epoki wydaje się być bikorn,
niestety fioletowy. W tym przypadku popkultura zatriumfowała nad historią.
Film „Ku wolności” (tytuł jest propozycją Michała) raczej nie powstanie. Za to my, cóż z tego, że w pokrętny sposób, przybliżyliśmy się do epoki powstań narodowych.
Ilustracje pochodzą z materiałów przekazanych przez uczniów i z różnych zasobów Internetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz