Tytuł
tego posta nie zawiera żadnego przekłamania. Minister rzeczywiście przybył do
SOS-u. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar. A listy rzeczywiście poszły w
świat. 560 listów.
Ale
może po kolei. Od 2 do 9 grudnia 2024 roku odbywał się w SOS-ie Tydzień Praw
Człowieka. W tym czasie pisaliśmy listy w obronie osób represjonowanych za
przekonania. Akcja ta nosi nazwę Maratonu Pisania Listów i jest organizowana na
całym świecie przez Amnesty International. Naruszenie praw człowieka może
zdarzyć się wszędzie. Tegoroczne kazusy pochodziły z Angoli, Arabii
Saudyjskiej, Argentyny, Białorusi, Egiptu, Kanady, Korei Południowej, Turcji i
Wietnamu. Państwa dyktatorskie obok państw demokratycznych! Prosta, mechaniczna
czynność przepisywania opracowanych przez prawników wzorów listów, skłaniała
nas, tak czy inaczej, do refleksji nad kondycją współczesnego świata.
Drugie
klasy zainwestowały w tematykę praw człowieka więcej czasu i wzięły udział w
zajęciach warsztatowych, przygotowanych w ramach „miejskiego” projektu
odnoszącego się do tej tematyki. Uczniowie klasy 2a obejrzeli film „Ujgurzy:
lud w niebezpieczeństwie” i dyskutowali o Chinach jako o kraju, który odmawia
prawa do swobodnego rozwoju całym zbiorowościom etnicznym i religijnym.
Adam Bodnar jest senatorem i ministrem sprawiedliwości. W przeszłości (2015-2021) pełnił urząd Rzecznika Praw Obywatelskich, a jeszcze wcześniej (2004-2015) pracował w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jest też tatą ucznia SOS-u Maćka. Kiedy dowiedział się o naszych działaniach, postanowił je wesprzeć. Odnalazł w swoim napiętym grafiku dwie godziny na spotkanie ze społecznością SOS-u. Zdarzyło się to w środę, 11 grudnia. Adam Bodnar w niezwykle interesujący sposób (w końcu jest doświadczonym wykładowcą) przedstawił nam historię azerskiego obrońcy praw człowieka Rasula Jafarowa. Na tym jednym przykładzie pokazał, w jaki sposób państwa odchodzące od standardów demokracji (w tym przypadku Azerbejdżan pod rządami Ilhama Aliyeva) łamią prawa swych obywateli, a potem próbują uciszyć obrońców tych praw, sięgając po coraz bardziej radykalne środki. Nasz gość zaserwował nam sporą porcję wiedzy geograficznej, krajoznawczej, historycznej, prawniczej (przy okazji omówił sposób działania Europejskiego Trybunału Praw Człowieka) i politologicznej. Po raz pierwszy (a pojawiają się u nas w tym zakresie wątpliwości) ktoś pokazał nam, skąd się bierze skuteczność akcji zasypywania ambasad państw łamiących prawa człowieka dziesiątkami tysięcy listów interwencyjnych. Nawet najkrwawsi dyktatorzy muszą dbać o wizerunek w oczach światowej opinii, a zwłaszcza w oczach dyrektorów zapewniających miliardowe kontrakty koncernów. Po swoim wystąpieniu minister rozmawiał z nami, odpowiadając cierpliwie na wszystkie, niejednokrotnie trudne, pytania.
Uczniowie SOS-u również stanęli na wysokości
zadania. Poziom rozmowy był naprawdę wysoki - podobna mogłaby się odbyć w
najbardziej renomowanym warszawskim liceum. To było dla nas bardzo ważne
spotkanie, utwierdzające nas w przekonaniu, że w swoich działaniach, ciągle
jeszcze bardzo skromnych, idziemy we właściwym kierunku.
Mimowolnie nasuwają się skojarzenia z wizytą
Jacka Kuronia w budynku przy Grochowskiej z początku lat 90. poprzedniego
stulecia. Kuroń ministrem wprawdzie wtedy nie był (precyzyjniej: miał przerwę w
pełnieniu tego urzędu), był za to posłem na Sejm RP. Te spotkania miały miejsce
w zupełnie innych czasach. W obu przypadkach udało się, choć w odmienny sposób,
wyeksponować element ludzki, relacyjny. A o to właśnie w SOS-ie chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz