Czytam o rolnictwie regeneratywnym. O ile dobrze rozumiem to co
czytam, ma ono umożliwić połączenie wytwarzania żywności ze stopniową odnową
terenów, zdegradowanych wskutek ekspansywnego charakteru dotychczasowej
gospodarki rolnej. W rolnictwie tradycyjnym, do wytworzenia jednej kalorii w
postaci pożywienia zużywa się od 15 do 50 kalorii w postaci paliw kopalnych (poprzez
używanie taniego paliwa do maszyn rolniczych, proces produkcji, a potem stosowania
nawozów sztucznych i chemicznych środków ochrony roślin, proces produkcji paszy
dla przemysłowej hodowli zwierząt). Prowadzi to do nadmiernej emisji gazów
cieplarnianych. A rolnictwo
regeneratywne dąży właśnie do obniżenia zawartości gazów cieplarnianych w
atmosferze. Jego znakiem firmowym jest ujemny ślad węglowy. Do stosowanych w
jego ramach metod należą m. in.:
- uprawy
bezorkowe
- łączenie
produkcji zwierzęcej z roślinną
- rezygnacja z
nawozów sztucznych i pestycydów
- redukcja
nakładów pracy i kosztów związanych z wytwarzaniem żywności
- odbudowa
zdolności gleby do magazynowania wody i materii organicznej.
Czytam i myślę, że rolnicy
regeneratywni są jak rycerze, którzy walczą ze smokami (w tym przypadku
chodzi o gazowe smoki, może nawet o smogi). Takiego regeneratywnego rycerza mamy
też w kręgach SOS-owych. Nazywa się Grzegorz Ciechomski.
Grzegorz w czasach wczesnego
rzymowiecza prowadził w SOS-ie warsztaty bębniarskie. Młodzi uczyli się razem z
nim naciągać bębny conga lub składać bongosy. No a potem bębnili. On też już
wtedy grał na bębnach. Pasjonował się muzyką afrokubańską. Interesowała go i
nadal interesuje kultura Ameryki Łacińskiej, a w szczególności jej literatura i
muzyka.
Studiował w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Jest leśnikiem ze
stopniem magistra i dyplomem inżyniera. Odziedziczył po rodzicach gospodarstwo
rolne w Płoniawach. Płoniawy położone są niecałe dwie godziny jazdy samochodowej
z Warszawy w kierunku północnym. Trzeba jechać przez Pułtusk i Maków Mazowiecki.
Od lat zajmuje się tym gospodarstwem, z czasem coraz intensywniej. 9,2 hektara ziemi (1,5 to grunty rolne, reszta – las) nie daje szansy na bardzo intensywną działalność. Ale Grzegorz robi, co może. Ma wizję i to bardzo interesującą. Chciałby tworzyć gospodarstwo ujemne emisyjnie, samowystarczalne i dochodowe. Koncentruje się na glebie. Nie oddrzewia pastwisk. Wręcz przeciwnie Dzięki rotacyjnym wypasom kurczaków i owiec świniarek na zadrzewionych pastwiskach, skutecznie dba o glebę.
Zwierzęta nie zjadają całej roślinności, ale ją zadeptują. Powstaje warstwa darni. Grzegorz jest w ten sposób w stanie zwiększać zawartość próchnicy w glebie, nawet o 1% w ciągu 1-2 lat. Wzmacnia się obieg pierwiastków w glebie, a ona sama staje się dzięki temu porowata i bardziej wydajna.
Gospodarz jest w stanie prowadzić na tej glebie biointensywną uprawę warzyw, osiągając nawet czterokrotne plony z każdej grządki w sezonie! Paleta uprawianych warzyw jest bardzo różnorodna.
Regeneratywny sad dostarcza
gospodarstwu własne owoce.
Grzegorz nie tylko rozwija własne gospodarstwo. W ramach Fundacji Transformacja działa na rzecz stworzenia w Polsce zrównoważonego i ujemnego emisyjnie systemu żywnościowego. Bierze udział w pracach Forum Suwerenności Żywnościowej, prowadzi działalność popularyzatorską i edukacyjną. W swoim gospodarstwie (od jakiegoś czasu nosi ono nazwę La Fuente) organizuje dni otwarte. Wymienia doświadczenia z rolnikami z innych regionów Polski.
Prowadzi też własną kuźnię. Kowalstwo jest kolejną z jego pasji, ale i też wyuczonym zawodem. Projektuje i wykonuje meble, drzwi, bramy, ogrodzenia, schody, balustrady, kraty, furtki, poręcze i inne ozdobne elementy kute.
Kiedy to robi,
zapytacie? Nie wiem, może ma jakąś inną regeneratywną koncepcję dnia, doby i
tygodnia.
Fotografie pochodzą z profilów fb Grzegorza Ciechomskiego i Gospodarstwa La Fuente.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz